A to się chyba jednak dość mocno zgadzamy.
Ja miałem to szczęście, że "u nas" odkąd pamiętam zawsze w przypadku niezgodności danych w KW i EGB, jeśli była taka potrzeba, to jednak dzieliliśmy działki ewidencyjne. Bo ich granice były określone z wiarygodną dokładnością, natomiast bajzel wynikał głównie z chaotycznych scaleń, ponownych połączeń i podziałów oraz przenumerowania działek, już tych ewidencyjnych w kolejnych modernizacjach.
Czasami, tylko do wykazania poprawności sumowania powierzchni, wykazywaliśmy na mapie z projektem podziału wirtualne podziały dawnych działek, ujawnionych w jakichś tam KW, których części składały się na nowe działki ewidencyjne. Ale zawsze to działki ewidencyjne ostatecznie szatkowaliśmy do granic niemożliwości, choćby miały powstać działki o powierzchni 1m2, aby dało się nałożyć granice archiwalne na ewidencyjne 1:1. Oczywiście czasami było oczywiste, że działka ewidencyjna to ciągle ta sama działka gruntu i ta sama działka w KW, choć ich rysunki nieco się rożnią. Nikt wtedy na siłę niczego nie szatkował, wystarczyła klauzula, że nieznaczna zmiana granic wynika z nowszych technologii pomiaru itd.
Zawsze ten sam grunt da się sprowadzić do wspólnego mianownika.
I u nas takie mapy wcale tanie nie są, wręcz przeciwnie, są droższe niż normalne podziały, choć robione czasem zza biurka.
A po całej procedurze przeniesienia własności osobno łączono nowe działki ewidencyjne, gdy już wszystkie znalazły się w jednej KW. Nigdy nie zmienialiśmy oznaczeń w archiwum...

Co do definicji nieruchomości, wg mnie UoGN trzyma się kupy tylko przy założeniu, że mówimy o podziale tak samo jednej, jak i kilku nieruchomości jednocześnie, i że w rzeczywistości decyzja sprowadza się tylko do dokonania zmian w ewidencji i później w KW, o ile ktoś te KW zawiadomi (gmina nie ma takiego obowiązku, a w przypadku podizałow przenoszących własność, to nowy właściciel składa wniosek o ujawnienie prawa). Więc podział zatwierdzony wg UGN niewiele znaczy.
Jednak używanie tego samego określenia w kilku ustawach w tak mętny sposób jest moim zdaniem bublem prawnym, zresztą poszczególne zapisy UGN wydają się być pisane przez różne osoby, które niekoniecznie zawsze miały na myśli to samo.