Verbatim Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Jeśli nie było decyzji podziałowej to mowy być nie
> może o przyjęciu granic, bo to pojęcie jest
> przewidziane w trybie uogn. Punkty graniczne
> powinny być wznowione w trybie art. 39 ustawy z
> dnia 17 maja 1989 Prawo geodezyjne i
> kartograficzne.
> Moim zdaniem lokalnie dla działki granice z rastra
> mapy ewidencyjnej można wpasować w sytuację
> terenową jeśli brak w zasobie dokumentów a jedynym
> jest pierworys me i opracowane numerycznie takie
> dane można wyznaczyć na gruncie. Mapa ta była w
> zdecydowanej większości podstawą ujawnienia
> nieruchomości w KW.
> Jeżeli nie można sobie poradzić z takimi danymi w
> terenie a zainteresowani wszczynają larum, zawsze
> można wyjaśnić, że to jedyne dane jakie są w
> zasobie a błąd położenia załamań to <4,25m. Mogą
> oczywiście złożyć wniosek do sądu o
> rozstrzygnięcie sporu lub wniosek do wójta.... o
> rozgraniczenie itd. Rozwiązanie z prezentacją
> obrazu mapy ewidencyjnej na gruncie pozwoli
> zainteresowanym na ocenę dotyczącą położenia
> znaków granicznych. Inna droga "przyjęcia" granic
> do podziału jest długa, żmudna i kosztowna. Z
> reguły strony podpisują protokół wznowienia
> znaków, a geodeta nie musi ustalać w "podejrzanym"
> trybie granic, również nie dokonuje korekty mapy
> ewidencyjnej. Bo czymże jest ustalenie granicy wg.
> spokojnego stanu preferowane w różnych miejscach
> kraju. Jeśli brak pierworysu, była tylko matryca
> to po takich korektach brak sladu w zasobie.
> Zawsze się trafi jakiś petent, który przyniesie
> do PODGiK dwie mapy ewidencyjne z okresu o
> przedziale 20 lat z pieczęciami urzędowymi na
> których radosna twórczość geodetów przechodzi
> ludzkie pojęcie. Potem skargi do WINGiK o
> fałszowanie dokumentów i takie tam... Moja
> propozycja postępowania w tym zakresie jest, sądzę
> bezpieczna dla geodetów, bo wykorzystano materiał
> źródłowy do wznowienia znaków i nie prowadzi na
> manowce interpretacyjne. Czy operat po takim
> działaniu można spokojnie złożyć do zasobu?
> Co sądzicie o takim rozwiązaniu.
> Verbatim
Trzeba zawsze pamiętać o powierzchniach, tego ludzie nie lubią, gdyby miała im sie zmienić powierzchnia, nawet na wsi. Bo to są dodatkowe kłopoty, dla nich także (np. zmiany powierzchni w KW).
Czasami granic nie widać, np. na łąkach, czy ugorach i ludzie i tak nic pokażą, bo granice się zatarły, albo ci co wiedzieli, gdzie mają coś wbite na granicy, już nie żyją.
Miedze też mają tendencje do zmiany i nie wszystkie pokrywają się z granicami, ale niektóre mogą sie pokrywać.
Dlatego trzeba pomierzyć przy aktualizacji mapy do podziału jakiś nieco większy obszar, aby poprawnie zlokalizować taką mapę ewidencyjną, a potem ZAPROJEKTOWAĆ OD NOWA, TE KILKA (KILKANAŚCIE) DZIAŁEK tak aby ich kształt i powierzchnia, miały jakieś "ręce i nogi", a faktycznie przyjmować w terenie tylko POTRZEBNE granice, ale wówczas będzie rozeznanie, co jest "grane" w tym terenie.
Nastepny geodeta, który będzie postępował podobnie, dojdzie do podobnych wniosków, robiąc nawet coś obok.
Najgorszą rzeczą jest jak ktoś przyjmuje wyłącznie granicę wg obecnego posiadania, przecież np. AWZ powstały na podstawie posiadania wg stanu na początek lat 70. XXw, a nie obecnego, więc co właściwie ma tu do rzeczy obecny stan posiadania?. Już prędzej mapa ewidencyjna.
Pozdrawiam.
Zmieniany 3 raz/y. Ostatnio 2009-03-12 03:08 przez Rych-Tak.