matusz Napisał(a):
-------------------------------------------------------

> Czy ja dobrze rozumiem, że "Twoja" linia nie ma
> punktów? Ta linia na szkicu wisi w powietrzu? Jak
> ją potem odtworzyć zakładając, że nie ma w pobliżu
> trwałych szczegółów terenowych?

Źle rozumiesz. Rozgraniczenie, zgodnie z zapisami w ustawie, zakończyło się stabilizacją znakami granicznymi wszystkich ustalanych linii granicznych. Tak się składało, że to była granica obrębu z jednej strony. Miedze zupełnie się nie zgrywały po obu stronach granicy obrębu. Zastabilizowałem trwale tylko punkty charakterystyczne (zmian kierunku)
polilinii granicy "mojej nieruchomości i przy tych punktach wbiłem tyczki.
Na linii pomiędzy tyczkami (w granicy obrębu) dochodziło kilka granic sąsiadów, których końców na mojej linii nie stabilizowałem ani nawet nie wyznaczałem (bo i nie było na to zadnych danych, nawiasem mówiąc). Na jednej z linii musiałem wyznaczyć i utrwalić kilka znaków co ok. 25m, bo takie były dołki i krzaki, że inaczej nie było widać. To były czasy, gdy tych punktów nie trzeba było "ujawniać" na mapie numerycznej, one chyba do dziś są tylko na szkicu granicznym, jako jedyne elementy trwałe w okolicy granicy. Dwa kamienie musiałem utrwalić przed końcem prostej i podać miary do załamań, bo te wypadły w przydrożnym rowie... zabawne, że w jednej robocie przerobiłem niemal wszystkie przypadki...
>
> Będąc stroną, która wystąpiła z wnioskiem o
> rozgraniczenie z sąsiadem, nie wyobrażam sobie
> żebyś przyszedł i ustalił granicę pokazując mi 2
> tyczki i powiedział, że między nimi to mamy
> prostą, no ale za tyczkami to jeszcze też nasza
> granica (też sporna) - może metr, albo i 2, albo
> (jak Kunzite wspomniał) może te twoje tyczki to
> już właściwie u sąsiada stoją, który stroną
> postępowania wg wójta nie jest. No bajka.

Masz rację, chyba sobie nawet nie wyobrażasz, o czym piszę. A dla rolników było to oczywiste.
Akurat tam ustalałem wszystkie linie graniczne, choć potencjalny spór był tylko na jednym odcinku z jednym sąsiadem (jak się okazało, też wyimaginowany).
Utrwaliłem wszystkie załamania granicy nieruchomości wnioskodawcy rozgraniczenia. Nie utrwaliłem żadnego kamienia na prostym odcinku granicy, poza przetyczeniem przez krzaki (ale tam nie dochodziły żadne inne linie granic) i tymi przed rowami, gdzie akurat miałem wiarygodne dane pasa drogowego - załamania granicy pasa drogowego były sporo dalej.
Jednocześnie dla sąsiadów od strony granicy obrębu punkty graniczne, na których odchodziły moje linie graniczne (czyli sławetne trójmiedze) w rzeczywistości dla nich były na prostych odcinkach ich nieruchomości i biorąc pod uwagę, że była to granica obrębu, bardzo długo tych punktów w ich numerycznych opisach nie było. Pojawiły się dopiero po jakiejś modernizacji EGB, gdy sklejano obręby.

To o czym piszesz, to z kolei była inna sytuacja: to inwestor zażądał, żeby ustalić granicę tylko na linii w pobliżu wznoszonego budynku, punktami tylko na pewnym fragmencie prostej granicy, tylko z jednym sąsiadem, tak ,żeby nie wchodzić w sprawę sądową z innym, o którym wiedział, że nie odpuści i będzie mu bruździł z budową, a zarazem był pewny, że z własnej kieszeni pieniędzy sąsiad na geodetę nie wyjmie.. i to był przypadek gdy nie wskazywałem "końców linii, tylko punkty na jej fragmencie..