elipse, na twoim miejscu sporzadziłbym opinię, w której będzie uwidoczniony przebieg granic ewidencyjnych oraz rejestr pomiarowy (czyli w grę wchodzi podział działek ewidencyjnych), z wykazaniem części spornej jako gruntu podwójnie hipotekowanego.
Wpisz oprócz własciceli wg KW i EGiB osobę wykazaną w wyroku przyznającym zasiedzenie, w uwagach wpisujesz, że obecnie gruntem włada samoistny posiadacz - jeden z domniemanych spadkobierców itp, w protokole też wykazujesz każdego, kto sie pojawił na gruncie i o którym na gruncie miałeś prawo choćby przypuszczać, ze jest stroną.

Ponieważ rzecz przestaje dotyczyć zatarcia granic (z "geodezją" jest wszystko w porządku) jako takich a dotyczy kolizji stanów posiadania - gmina według mnie powinna z urzędu sprawę przekazac do sądu, który ustali pierszeństwo praw.
I nikt cię na niczym nie udupi, bo nigdzie nie skłamiesz, a sprawa nie jest aż taka zawiła dla geodety, który jest tu tylko człowiekiem od "mokrej" roboty w terenie.
Dalej niech radosna machina biurokracji miele sobie dostarczone dowody, a my idżmy budowac drogi w tym czasie.

Ale to tylko moja wersja zdarzeń, ja nil jestem

ps. sory za "ortografy" i literówki - zwłaszcza w nik-u, ale spieszno mi było...