Ale fajnie. Czyli, że super stan prawny ma nieruchomość, która obecnie nie ma właściciela (nawet nie wiadomo, kogo zawiadomić
)
a nieruchomośc posiadająca Kw zgodne z Egib ma według ciebie nieuregulowany stan prawny, i w ogóle to właścicel jest podejrzany i sam sobie winien, że takich ma sąsiadów.
Czyli, jak ktos na mojej działce jutro postawi płot - to nie mogę go ruszyć (głupiec wrzucił mi kamień do ogrodu i ja mam zgadnąć jakie miał do tego prawo - i jeszcze mam się bać, zeby mnie policją nie poszczuł, jak zacznę ten płot rozbierać). a ja na swojej działce płotu postawić nie mogę.... dobre sobie (a w ogóle, moją działkę w kilku miejscach przecinają płoty, jak to na zagrodzie bywa) .
Cóz, dzięki za oświecenie (czy może średniowiecze - sam juz nie wiem
)
A zasiedzenie - trzeba władać rzeczą jak właściciel. Zasiedzieć
można np. zabytkowe wieczne pióro, ale nie znaczy, że co dzień trzeba nim pisać. Mozna też zasiedzieć samochód, do którego nie ma się nawet kluczyków. Mozna też zasiedzieć same opony zimowe.
Tak samo jest z gruntem - mozna zasiedziec całą działkę lub tylko jej część albo i kawałki działek sąsiednich.
Tylko czy jeśli ktoś, z braku sił i środków, przestaje orać swoją działkę, to traci prawo własności? Czy jesli pole przyległe do lasu zaczną porastać samosiewy sosny, to zacznie się bieg zasiedzenia na rzecz Lasów Państwowych? Czy jeśli przez 29 lat orał i kosił, a w ostatnim roku raz nie skosił - to wszystko przepada?
jak wysoka ma byc trawa na łące, żebyś robiac mapę do zasiedzenia w grudniu (np. dla całej działki w granicach ewidencyjnych) uznał, że jest w tych granicach użytkowana od 30lat? Jakich ekspertyz wymaga określenie czasokresu uprawy - metody węgla C14 na próbkach plonów z lat ubiegłych? A może jednak to w ogóle nie jest rolą geodety?
Pieknym przykładem uzytkowania i władania właścicela swoimi działkami są nieruchomości Skarbu Państwa czy ANR...
Ale masz rację, urzędnicy są ciency i chcą, żeby wszystko podać im na tacy.
U mnie zwykle jednak to gmina zawiadamia strony o wszczęciu postepowania rozgraniczeniowego, równoczesnie wskazujac w zawiadomieniach wszystkie strony oraz geodetę uprawnionego, upowaznionego do wykonywania czynności NA GRUNCIE.
Nie przeszkadza to zwykle leniwym urzędnikom wytknąć geodecie, ze na grunt błędnie wezwał tych samych ludzi, w tym umarlaków.
Geodeta, to już od gminy musi być mądrzejszy, równocześnie udajac pokornego sługę przed gminnym geodetą.
Urzędnikowi gminnemnu nie przeszkadza zawiadamiać umarlaków i ludzi nie mieszkajacych pod adresem z EGiB, choć pokój obok jest wydział meldunkowy i jeszcze lepszy podatkowy, które mają zwykle aktualne dane (nieudostepniane geodecie, kilkakrotnie próbowałem bić głową w ten mur).
Ale geodecie juz nie wolno
, nie dostanie ani zeta za robotę w terenie do czasu ustalenia stron, jeszcze konsekwencjami straszą...
Według mnie elipse, geodeta - zebrał na gruncie już wszelkie dane i dowody, jake mógł zebrać - tym samym jego rola w tym postepowaniu powinna byc skończona, bo co on może wiecej.
Wiecej moze gmina, ale nawet po ustaleniu spadkobierców, PRZEDMIOT sporu w terenie już się nie zmienia.
Oczywiscie mógł dać ogłoszenie do gazety o zasięgu krajowym, wbic tabliczkę z nowym terminem w widocznym miejscu na nieruchomości...
ale po co, skoro nawet nie utrwalał nowych punktów, tylko zmierzył istniejący płot w poprzek działki ewidencyjnej.
Ale zaraz, zaczałem pisać o sposobach zawiadamiania włascicieli nieruchomości o nieuregulowanym stanie prawnym, a tu przecież podobno jest rzeczywisty stan prawny i nie ma problemu
Elipse, wracam do poprzedniej wersji - niech twój zleceniodawca złoży wniosek o umorzenie postepowania bez rozpoznania, niech rozwali ten płot, a sąsiad niech sobie wynajmuje geodetów i prawników na swój koszt
- bo teraz sam z siebie zrobi ofiarę.
A najlepszą obroną jest atak.
A XV wiek? Polecam "Katedrę w Barcelonie" Ildefonso Falcones'a - to były czasy, to było prawo... ale prawo.