Pewnie tak chcą w tym ośrodku, tylko że ja osobiście nie chciałbym kupować takiej działki i bulić podatek nie koniecznie za swój obszar. Po cholerę ja mierzę precyzyjnie w terenie punkty graniczne? Po cholerę ewidencja jest do metra? Po to żeby jakiś głąb kazał mi rozrzucać tę moją staranność bo tabelka nie cyka??? To jest właśnie problem. Stare ciemniactwo bez szkół albo po jakichś tajnych kompletach okopało się na stołkach i blokuje ludzi po studiach. Dlaczego ktoś bez studiów za Chiny nie dostanie pracy w ośrodku (normalnej a nie jako afrostażysta), a pani po 50-ce już nie musi się doszkalać i jako księgowa z ewidencji nie dopuszcza myśli że lewa strona wykazu nie musi być identyczna z prawą, bo między nimi jest pół wieku różnicy (tona nowych ustaw i rozporządzeń, i epoka w technice geodezyjnej) . Czy urzędnik każący fałszować powierzchnię ponosi odpowiedzialność za to co wędruje do KW czy banku (i gdzie tam jeszcze), czy geodeta?



Post wyedytowany (16-03-07 09:09)