Re: podział rolny - stabilizacja
Autor:
nil20 (---.centertel.pl)
Data: 18 mar 2015 - 21:37:41
slawwoj Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Stanley Napisał(a):
> --------------------------------------------------
> -----
> > Od dawien dawna stabilizacja granic -
> > nowoprojektowanych punktów to był jeden proces
> > przy podziale i nikt nie uważał inaczej. Jak
> coś
> > się zaprojektuje i następnie wynosi to chyba
> > stabilizuje się znaki graniczne. Dla mnie to
> > oczywiste.
>
> Ale jak się szuka na siłę - to pózniej czyjeś
> wypociny stają się zwyczajem a pózniej standardem
>
> A tak mówiąc po geodezyjnemu - jeden baran zacznie
> a reszta za nim.
Prawda?
Kiedyś, to były czasy. Bez pasów się jeździło 70-ką po mieście, bo wiadomo było, że o 10km/h to milicja nie zatrzymuje, i tych głupich punktów nie było.
mapy były na foliach, nikt żadnych współrzędnych z niczym nie porównywał, wystarczyło, że wydruk 1:5000 jako tako pasował. Podziały to się wkreślało od linijki, a teraz jakie głąby to digitalizują i odczytują cyferki do 1cm.
I kataster kiedyś był, komu ta cała ewidencja była potrzebna. Choć akurat urzędnicy z małopolski dalej uważają, że kataster istnieje i jest podstawą oznaczeń w księgach. Nie doczytali, że ilekroć w obowiązujących przepisach mówi się o katastrze, to ma się na myśli ewidencję.
na mapach do celów projektowych nie było problemów z granicami, bo z mapy ewidencyjnej to się tylko numery działek przepisywało a granicami ewidencyjnymi na mapie były granice prawne, czyli pomierzone w terenie bezsporne płoty i miedze. Nie było przypadków, żeby granica budynek przecinała, jak teraz.
I pomiary osnów się robiło porządnie, tylko teraz te głupie giepesy pokazują jakieś absurdalne odchyłki, w każdej wsi inaczej.
I komu to przeszkadzało, panie?
A teraz, nawet jak są standardy, to już niektórzy np wymyślają, co tam ma nie być do operatu z wytyczenia budynku powkładane. Za parę lat dostosuje się standardy do przyzwyczajeń.
A co do utrwaleń i wielu innych kwestii związanych z podziałami, jak np. rezerwacje mianowników działek na przyszłość, rezerwacje numerów punktów (co by na szkicu z przedwczesnego utrwalenia były właściwe numery), wykazów zmian danych, które jeszcze nie zaistniały, z wykazywaniem budynków tylko wytyczonych (technologia szkieletowa to co innego, niż paliki w ziemi) to kiedy my się wreszcie oduczymy działań w tym "czasie przyszłym dokonanym", dlaczego ciągle gonimy własny ogon, dostajemy przy tym niemal zadyszki i marudzimy, jak to się trzeba narobić, żeby zarobić? Bo trudno dogonić własny ogon jest.
A może trzeba klientów uczyć, że podział nieruchomości to dziś złożony i długotrwały proces, za który w związku z czym musimy brać konkretne pieniądze, za każdą czynność? Za dużo robót macie? A może geodetów jest za mało?