nil20 Napisał(a):
-------------------------------------------------------
>
> Tak, choć u nas jest mały wyjątek: jeśli wszystkie
> znaki odnajdziemy, to nie rozbimy protokołu ze
> wznowienia. Ani z wyznaczenia, choć zazwyczaj do
> odszukania znaków potrzebne jest wyznaczenie ze
> współrzędnych.

Art. 39. 1. Przesunięte, uszkodzone lub zniszczone znaki graniczne, ustalone uprzednio, mogą być wznowione bez przeprowadzenia postępowania rozgraniczeniowego, jeżeli istnieją dokumenty pozwalające na określenie ich pierwotnego położenia. Jeżeli jednak wyniknie spór co do położenia znaków, strony mogą wystąpić do sądu o rozstrzygnięcie sprawy.

U mnie czytamy to tak:
Wnowienie o którym mowa w ustępie pierwszym dotyczy pierwotnego położenia tych znaków. Aby tego dokonać trzeba przeprowadzć analizę materiałów źródłowych dotyczących pierwotnego położenia znaków i ich stabilizacji. Co należy rozumieć pod pojęciem pierwotnego położenia?
Sprowadza się to do odtworzenia położenia osnowy geodezyjnej, pomiarowej na którą pomierzono pierwotne położenie znaków. W tym celu wykorzystuje się opisy topograficzne sporządzone dla osnowy i dane z dzienników pomiarowych tej osnowy. Jeżeli osnowa istnieje, to wystarczy pomierzyć ją zgodnie ze standardami technicznymi aby wykonać transformację z wykorzystaniem punktów wspólnych (pierwotnych w obu układach), by potem pracować i wyznaczać ich pierwotne położenie w układzie PL-2000. Prawie zawsze któryś z punktów osnowy geodezyjnej, pomiarowej ostał się zniszczeniu jakieś punkty graniczne także, co powoduje, że mamy więcej przyczynków do weryfikacji swoich działań. W przypadku braku "osnowy" odtwarzamy jej położenie z opisów topograficznych lub z miar szczegółów I grupy dokładnościowej które znajdują się na szkicach polowych. potem odcięta, rzędna lub azymut i odległość do punktu granicznego by odtworzyć jego pierwotne położenie. Gdy upowamy się z odtworzeniem ich położenia pozostaje szpadel i szukanie. A potem obowiązek pomiaru zgodnie ze standardem jek ktoś wyżej przytoczył podstawę prawną pomiaru "obligo"




Udajemy, że odszukanie nastąpiło
> przed pomiarem i wykazujemy to odszukanie na mapie
> wywiadu. Której następnie nie dołączamy do
> operatu, bo skoro nie wykonujemy pomiarów, to nie
> ma podstaw w ogóle do składania operatu z
> pomiarów. A wywiad to czynność tylko poprzedzająca
> pomiar.


Udawać nie umiem, zwróć nil20 uwagę ile czynności pomiarowych wykonuję, poczynając od analizy materiałów, następnie czynności pomiarowe w celu odszukania pierwotnego położenia "osnowy" "znaków granicznych", by na końcu popracować fizycznie przy łopacie? Ja mam udawać, że co?

> W dodatku nie mamy obowiązku zakończenia prac i
> przekazywania wyników pomiaru (którego ,
> oczywiście, nawet taśmą, nie wykonywaliśmy) ani
> zawiadamiania o zaniechaniu prac, po prostu
> wyrzucamy to do kosza, chyba, że klient upiera się
> na okazanie z sąsiadami i protokół z pieczęciami
> albo oczekuje zmiany powierzchni.

W Wielkopolsce takie rzeczy?

> Słysząłem od inspektora, że ostatnio zadziwiająco
> wzrasta odnajdywalność kamieni w terenie.
> NIektórzy w ogóle uchylają się od składania
> operatów z wznowień, bo klientów rzadko
> interesuje, czy to zostało przyjęte do zasobu.
> Terminy zakończenia podają ludzie na 30lat w
> zgłoszeniu, a wiadomo, że robota jest skończona,
> jak się operat złoży. A to ciężka praca, trzeba
> porównania robić i wykazy zmian.

Przyznasz, że przyzwolenia na takie papractwo być nie może?
A co jeśli źle wyznaczył, wcześniej czy później dojdzie do sporu granicznego i kto poniesie tego konsekwencje? Oby nie Starosta?
Rzecz w tym, że do tej pory nikt ich nie ponosił, zawsze można było wykazać, że dane pzgik są niewiarygodne lub sprzeczne i strona sporu, jeśli korzystała z pomocy geodety mogła przerzucić koszty naprawy na Starostę i tym samym Nas, podatników? Dzisiaj jest odpowiedzialność dyscyplinarna, rzecznik dyscyplinarny powinien doprowadzić do odebrania uprawnień tym kierownikom robót, którzy robią tak jak piszesz.



> Inna przyczyna to konieczność ustalania granic w
> trybie EGB, gdy kamieni w terenie nie ma, np. przy
> okazji mdpcp, ale tez wznowienia "z czołówek".

Trochę uogólniasz, kamieni brak...
ale są dane liczbowe do wznowienia ich pierwotnego położenia!
Chyba, że danych też brak, to wtedy wykorzystujesz materiał źródłowy enumeratywnie jaki jest, by ostatecznie korzystać z ostatniej deski ratunku, tzn zgodnego oświadczenia stron, ale to trudne, zawsze kogoś brak, a to zmarł, albo w USA, albo inne okoliczności.



>
> Tyle, ze mapa wywiadu nie wynika ze standardów,
> ale z objawień GGK do standardów. Wg standardów
> mamy robic wywiad, ale nie wspomina się, aby miała
> być przekazywana do zasobu, bo przekzujemy
> rezultaty pomiarów, a nie nasze przemyślenia z
> czynności poprzedzających pomiary. Ale jest, ja
> jest.
> Na dodatek mamy stosować kolejność tzw.
> chronologiczną inaczej, tzn, najpierw spis i
> sprawozdanie, które robimy na końcu, ale
> zamieszczamy na początku, potem dane z PZGiK,
> potem z pomiaru, potem protokoły, na końcu wzde i
> wykazy.

Może wszystkiego nie należy traktować dosłownie, bo coś nie zapisano?
Przecież, kierujący pracami geodezyjnymi to osoba z co najmniej średnim wykształceniem geodezyjnym, uprawnieniami zawodowymi, wiedzą tzw. szkolną, także w zakresie dobrych praktyk w związku z doświadczeniem zawodowym, zdobytym przy obowiązująch dawniej przepisach!
Róbmy dobrze robotę geodezyjną, także po to, by papiery Nas geodetów broniły. Dzisiaj daje się zaobserwować w narodzie cwaniactwo, które takich ludzi jak geodeci o dużej wiedzy interdyscyplinarnej - ludzi łatwowiernych, potrafią wykorzystać.
Verbatim