Verbatim Napisał(a):
-------------------------------------------------------

> Proszę, zwróć uwagę na czynność którą dokonujemy,
> wznawiamy jego pierwotne położenie i to, że go
> odnaleźliśmy (BYŁ ZAKRYTY) nie upoważnia nikogo do
> twierdzenia, że tej czynności nie było, bo znak
> został odszukany.

Czary mary jakieś uprawiasz. Dokonaliśmy jedynie wiekopomnego odkrycia znaku, który:
- nie był zniszczony
- nie został przesunięty
- nie był uszkodzony
- znajdował się w pierwotnym położeniu.

Czyli zabawiliśmy się jedynie w geocaching, ale niczego nie wznawialiśmy, wszystko zostało stare.
Na mapie wywiadu (która zwyczajowo robimy po robocie w terenie, nie przed, jak jest w standardach) zaznaczamy znak jako istniejąc, nie przewidywany do pomiaru.
Jak w przypadku wielu innych szczegółów, obowiązujące przepisy nie nakładają na nas obowiązku pomiaru kontrolnego wszystkich elementów, które stwierdzamy w trakcie wywiadu za istniejące (drzewa, budynki, płoty itd.). Oczywiście czasami z własnej, nieprzymuszonej woli wykonujemy nowy pomiar wszystkiego.




> Odszukanie to nie wznowienie. Wznowienia znaku nie
> należy rozumieć w sensie wymiany znaku granit na
> beton, rurka drenarska na rurkę żelazną, itp.
> Zawsze strony przy takim wznowieniu mogą nie
> zgodzić się na stabilizację, wtedy markujemy
> palikiem (wskazujemy pierwotne położenie znaku).
> Twierdzenie, że wysłane zawiadomienie jest bez
> sensu, też nie znajduje zrozumienia, czynności
> które przeprowadzono dają świadectwo, że znak w
> danej chwili istniał fizycznie i jego położenie
> spełniało standardy dokładnościowe. Ważny jest jak
> widać atrybut czasowy i w zasobie udokumentowany.

Ale o czym tu kadzisz, jakie wymiany rurek. Przecież wszystkie znaki odszukaliśmy w terenie. Już zastabilizowane.

> > Udajesz, udajesz. Bo zapewne jak większość
> > geodetów, nie robisz mapy wywiadu P R Z E D
> > pomiarem, tylko P O pomiarach wykonujesz "mapę
> > zmian", gdzie wkreślasz wszelkie informacje,
> jakie
> > pozyskałeś przed i w trakcie pomiaru. I
> udajesz,
> > że to wszystko wiedziałeś przed pomiarem.
> >
> Ale czy to źle, przecież może zaistnieć inna
> sytuacja, pojechałem w teren, na kopii mapy
> naniosłem zmiany, rozpadało się i wróciłem do
> biura. Rano szef skierował mnie na inny obiekt,
> innego wysłał na obiekt na którym byłem wczoraj.
> Czy wynik mojej pracy z dnia poprzedniego nie
> będzie przydatny temu pracownikowi? Dlaczego
> zakładasz, że wszystko robisz od początku do końca
> sam. Zresztą sam poniżej podajesz podobny
> przykład. Wiem wiem, aby dowieść swojej tezy
> należy przyjąć pewne założenia, by wykazać swoje
> racje....

No właśnie, wywiad może robic nawet ktoś inny, niż ten, co robi pomiar i wprowadza zmiany. To czynność skończone przed pomiarem i tyle, nie żadna mapa zmian wszelkich z komentarzem odautorskim na zakończenie prac.
Moje tezy w odniesieniu do mapy wywiadu są konkretnie takie:
- sporządza się ją przed pomiarem i już się jej nie uzupełnia po pomiarach; po pomiarach tworzymy roboczą bazę danych, zestawienia tabelaryczne dla obiektów EGB i mapę przestrzennego rozmieszenia obiektów innych, niż EGB i osnowa, a także szkice polowe i dzienniki oraz pliki do modyfikacji baz PZGIK
- wywiad ma nam tylko ułatwić pracę i zorganizować pomiar oraz późniejszą edycję mapy wynikowej w kwestii obiektów do usunięcia
- wywiadu nie można utożsamiać z wyznaczaniem punktów, bo na tą okoliczność potrzebne są stosowne uprawnienia, zawiadomienia stron i spisanie protokołów, o czym niedawno wypowiedział się sąd, komentując stanowisko GGK. Przy czym z wklejonego w innym wątku artykułu współtwórcy przepisu o możliwości wyzaczaniu punktów w EGB wynika, że chodi tu w rzeczywistości o ustalenie granic do celów ewidencji, które to ustalenie dopiero w 2001 zostało doprecyzowane w rozporządzeniu.
- wywiad to opracowanie robocze do użytku wykonawcy, nie przekazywane zgodnie ze standarami od PZGIK, podobnie jak nie przekazujemy całości analizy dokumentacji PZGIK, badań dokumentów określających stan prawny itd. Pozostają one w archiwum wykonawcy, PZGIK dostaje bazy robocze, operat, szkice, kopie map wynikowych, sprawozdanie techniczne - podpisane przez wykonawcę.


>
> > Jakie partactwo? Wszystko zgodnie z prawem,
> robota
> > niezakończona, ustawa przewiduje co prawda
> sankcje
> > za nieprzekazywanie wyników pomiarów, ale nie
> ma
> > żadnego terminu, w jakim te pomiary mamy
> > przekazywać. Podawana, przewidywana data
> > zakończenia prac przy zgłoszeniu to relikt
> > poprzedniego systemu opłat, gdy trzeba było
> > wpłacić część opłaty z góry, gdy przewidywany
> > termin przekraczał pół roku. A teraz ktoś to
> > przegapił i tyle, więc kto spartaczył -
> geodeci,
> > czy ustawodawca? A kogo ty chcesz karać?
>
> Ustawodawca to pewne!

Powiem więcej: partactwem to jest utrzymanie obowiązku zgłoszeń robót i pozostawienie w ogóle tych zapisów.


> Ale ten który ociąga się z
> przekazaniem wyników pomiaru, nie zawiadamia o
> zakończeniu pracy, mógł źle wznowić położenie tych
> znaków, doprowadzić do sporu granicznego?

Tak, mógł. Szczególnie, że mu podpisali protokoły albo nikt na te arcyważne dla świata czynności się nie stawił, oprócz klienta.


> Cierpią
> strony,

Łączymy się w smutku i żalu za cierpiących zatem, powiadamiamy ich jeszcze w terenie, że jak im się nie podoba, to mogą iść do sądu. Ale rozmawiamy o znakach odszukanych, dziwne, że im się tak nagle przestały podobać.



> ślą pisma po urzędach

Na szczęście wykwalifikowany personel jest tam na stałych etatach, więc koszty stałe sa i tak przez skarb państwa ponoszone. W tym wypadku jedyny koszt dodatkowy to ewentualne odpisanie takiemu delikwentowi, że spory graniczne rozpatrują sądy lub wójtowie d drodze rozgraniczenia, nie PZGIK i WINGiK.


>a ten który zgłosił
> jest bezkarny,

Nie jest, wszyscy wiedzą, kim jest. Ktoś mu zlecił w drodze cywilnej umowy robotę, ktoś jest poszkodowany. Niczego tutaj nie zmienia fakt przyjęcia lub nie operatu do zasobu, bo zasób to tylko składnica.
Czy kioskarka sprzedająca gazety odpowiada za treść artykułów w tych gazetach? Czy biblioteka publiczna odpowiada za treści książek, które przechowuje? Czy - PYTAM PONOWNIE - jakikolwiek urzędnik jak dotąd poniósł już jakiekolwiek konsekwencje w razie takich sporów? Nie, to czym się tak martwią? Niech się zajmą modernizacją EGB, wtedy sporów będzie mniej.



> na tym forum popierne są praktyki
> wskazywania terminów zakończenia za 50 lat. I co
> mamy się temu biernie przyglądać? Nie tego Nas
> uczono, może dlatego nami pomiatają...

A co, proponujesz jakieś ustawki w terenie, będzie nas może jeszcze bić na dodatek? Czy też będziecie działać zgodnie z prawem, jak na urzędników państwowych przystało?

> Wiesz, z tym podpisaniem protokołów, to różnie
> bywa. Niektórzy mają dobre gadane, inni omamiają
> niedopowiedzeniami, straszą ...

I zapewne weryfikacja zbiorów danych takie niuanse wychwyci, co nie zmienia faktu, że już jest po ptokach, nawet, jak operat zostanie złożony na drugi dzień. Załóżmy, ze nie zostanie przyjęty. No i fajnie, wykonawca nie ustosunkuje się do uwag i wywali operat do kosza, bo nie chce mu się sąsdzić z ośrodkiem. Czy ma obowiązek zakończenia pracy wg widzimisię ośrodka?


> Nil20 Starosta weryfikuje tylko dokumentację i
> zbiory danych oraz kompletność operatu
> technicznego, dzisiejsza technika umożliwia
> zrobienie dobrych papierów, nawet niektóre
> programy geodezyjne to umożliwiają. Jednak wiesz,
> że nie o to tutaj chodzi. Dobra praca geodezyjna
> sam wiesz musi kosztować, dzisiaj na każdym kroku
> brak dobrej roboty...



Ale ty twierdzisz, że całe zło wynika z tego, ze wykonawca ociąga się z przekazaniem operatu do tej, jak sam twierdzisz, pobieżnej i wirtualnej weryfikacji. Przeciez wiemy, że weryfikator nawet nie musi mieć uprawień dziś, bo on nie jest organem nadzoru i kontroli.
>

> Jestem, za tym aby odpowiedzialności zawodowej
> podlegali także urzędnicy administracji
> geodezyjnej i kartograficznej oraz organów nadzoru
> geodezyjnego-wszyscy bez wyjątku. Powinien ich
> obowiązywać zakaz prowadzenia działalności
> gospodarczej w zakresie geodezji i kartografii.
> Inne rozwiązania są naganne.

Ale na razie jest jak jest, więc nie ma o czym dyskutować, urzędnicy mogą ponieśc konsekwencje tylko w przypadku, gdy naraża na stratę majątek skarbu państwa, a nie osób prywatnych.


> Chcesz działać
> gospodarczo i dużo zarabiać idź do produkcji. Ale
> musimy zrozumieć i tę drugą stronę, prowadzą
> zasób, ewidencjonują te materiały, prowadzą
> rejestry pzgik,

Jak bibliotekarka. Bo nawet sklep ponosi większa odpowiedzialność za sprzedawane produkty, choć gwarancji de facto udziela producent, nie sklep. Sklep, to sklep, serwis to serwis. To się żadko łaczy, chyba, że ktoś sprzedaje własne rękodzieło we własnym sklepie firmowym.


>przygotowują materiały do prac,

Już nie, teraz to wykonawca kupuje w ciemno, płacąć z góry i analizuje. Osrodek już nie wydaje specyfikacji technicznych, bo i tak nie dawał sobie z tym nigdy rady.

> weryfikują, odpowiadają na skargi klientów,

Czyich klientów? Klientami PZGIK są gównie geodeci wykonawcy, traktowani zupełnie jakby podlegali służbowo pod geodetę powiatowego, nie jak petenci, albo osoby, które przyszły po ksero mapki lub wypis i wyrys.


> współpracują z wykonawcami prac, to niech też
> zarobią godziwie.

Współpracują, a jakże. I idą na te wzajemne ustępstwa, codziennie.
Daj spokój...

> Dzisiaj jest odpowiedzialność
> > > dyscyplinarna, rzecznik dyscyplinarny
> powinien
> > > doprowadzić do odebrania uprawnień tym
> > kierownikom
> > > robót, którzy robią tak jak piszesz.

Czyli jak? Który przepis jest naruszony?

> Jak to nil20 wznawiasz jego położenie? Na polance
> trawa po kolana...

Niczego nie wznawiam, odszukałem w trawie istniejące, stare, Nic nowego, nic wznowionego, nic wyznaczonego, po prostu potknąłem się o kamień i tyle, robiąc mapę wywiadu.

> Niestety tak, zgłosiłeś pracę w której wskazałeś
> cel. Zwróć uwagę na rodzaj pracy, "pomiary
> sytuacyjne i prztwarzanie wyników..."

pomiary poprzedziłem wywiadem terenowym, w którym stwierdziłem, że nie ma potrzeby niczego mierzyć, Zatem nie ma pomiaru, ani dzienników pomiarowych, ani rezultatów przetwarzania pomiarów, których nie było. Nie ma niczego, co miałbym do przekazania do PZGIK w jakimkolwiek termie.
Nie mam nawet obowiązku informowania o zaniechaniu prac, bo całą opłatę już wniosłem, przy zakupie danych. Poprzednio taki obowiązek był, bo w przypadku zaniechania trzeba było wpłacić 30% wartości opłaty wg ryczałtu.


> Kurna, ufam. Ty pewnie też.
> Ale ile razy stwierdziłeś, że materiały zasobu,
> dokumenty sporządzone przez tego, to szmelc?

Na tej ocenie polega moja praca. Za to mi płacą, to moja analiza ale też tylko moje ryzyko zawodowe. Żadnego urzędnika. Mało tego, jeszcze mi nigdy US nie przysłał pisma, ze w związku z tym, że ktoś dostał jakiś mandat czy karę finansową, to mogą mi zwrócić podatek, bo wpłynęła kasa do urzędu i nie wiedzą, co z nią zrobić. Nigdy z PZGIK nie dostałem zwrotu opłaty za zakupione, nieprzydatne materiały czy nieistniejące punkty osnowy, co najwyżej dostałem inne w zamian.
Więc nie pisz mi o kosztach i zyskach, to wasze kasyno nigdy nie przegrywa.