Re: Weryfikacja wg, nowego PGiK
Autor:
nil20 (---.centertel.pl)
Data: 02 paź 2017 - 09:04:10
Verbatim Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Jednak, nil20 mógłby w tym poście napisać w
> sprawie weryfikacji, czy jest ona zasadna? Może
> nawet nie weryfikacja, ale kontrola, czy jest
> zasadna ze strony organu?
Rozumiem sarkazm, bo szczególnie wielkich traum i doświadczeń w geodezji nie doznałem.
Ale moje doświadczenia z kontrolami są raczej takie, że nigdy nie uchroniły mnie przed konsekwencjami moich błędów na budowach czy przy opracowaniu mapy do projektu. Przy opracowaniach prawnych z kolei znalezienie błędów w starych, skontrolowanych operatach przysporzyło mi jeszcze więcej kosztów i w żaden sposób nie zrekompensowano mi prób ich naprawiania. O nie, jeszcze podwójnie musiałem udowadniać słuszność swoich pomiarów.
Co robisz, gdy przy mdcp po pomiarze kontrolnym stwierdzisz, że płot czy inny element jest gdzie indziej, niż na mapie? Analizujesz archiwaia, piszesz do WINGIKa o szukanie winnego, zakładasz sprawę cywilną o odszkodowanie za wprowadzenie w błąd, czy mierzysz i wykazujesz wg swojego pomiaru? A czy jak nie zauważysz tego błędu, bo musisz wykorzystać mapę zasadniczą i wobec konkurencji nie mierzysz wszystkiego do mniej ważnych zleceń?
Czy aparat kontrolny zwraca ci kasę, czy raczej przyczepi ci się o brak czołówki na twoim szkicu?
Mam masę podobnych historii w kwestii granic, gdzie ktoś ewidentnie zrobił błąd przy wznowieniu, czego kontrola nie mogła wykryć (szkice są piękne, strzałki północy to dzieła sztuki, czołówki, zasieczki, podpórki - wszystko jest cacy i w kolorach na szkicu podstawowym, ale chyba zrobione kameralnie).
I co mogę zrobić, skoro nikt nie chce złożyć wniosku o rozgraniczenie, nawet, gdy ludzie wiedzą, ze jest coś nie tak, jak było? Ale nie chcą ponosić kosztów, chcą szybko sprzedać działkę, wybudować dom itd. To co zrobisz przy podziale, będziesz szukał winnego, czy przyjmiesz granice wg stanu prawnego, zgodnego z EGB albo zrobisz ustalenie na swój koszt?
Osobną historią są pseudo błędy, np. zupełna GROZA: nie zarezerwowano punktów granicznych albo mianowników działek do wstępnego projektu i trzeba wznawiać postępowanie. A wystarczyłoby przestrzegać przepisy i numerować działki ostatecznie dopiero przy wprowadzaniu zmian, punktów nie wykazywać wcale na mapach podziałowych (lub trzymając się jakże poczciwej z dzisiejszego punktu widzenia G5 w której była robocza numeracja punktów i numeracja ostateczna).
Są też błędy np. złego przepisania danych z wypisów, ale to skandal, że tak często musimy te dane przepisywać ręcznie, zamiast zaimportować do aplikacji.
Paradoksalnie, bardzo rzadko przy kontroli mapy ZRID takie błędy są wychwytywane na etapie kontroli. Potem musimy na własny koszt to poprawiać, aneksami do operatów, to my drukujemy nowe mapy, nie weryfikator, to my płacimy opłaty za ponowne uwierzytelnienie.
No i po co mi kontrola, która tylko mi utrudnia, podnosi koszty , bo np. specjalnie do operatu muszę robić szkice osnowy, zestawienia szkiców i wiele różnych rzeczy, które robię już po narysowaniu mapy (czyli nie były mi potrzebne). Po co mi kontrola operatu, skoro błędy powstają gdzie indziej? Po co kontrola, skoro to nie podatki: urząd nie zbiednieje jak od niezapłaconego VAT-u, jak nie będzie jakiejś pikiety, a inni geodeci za poprawki i tak zapłacą z własnej kasy, jak ja? Czy naprawdę warto utrzymywać ten aparat kontroli, który za nic nie odpowiada?