astro Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Żadnych konsekwencji nie poniosą tylko czasu
> stracimy na odwołania a wingik jeszcze zacznie
> wyszukiwać, że inne rażące naruszenia prawa są w
> operacie ponieważ ostatnio Pan Wolanin uświadamia
> na szkoleniach że Wingiki to powinny badać sprawę
> od zera a nie tylko temat odwołania.
>
> I tak Pan Sędzia wpuszcza nas jeszcze w większy
> kanał, bo jak wingik zacznie badać wszystko, to
> się okaże że bezczelny byłem że się śmiałem
> odwołać w ogóle. Raz już to miałem u Pani
> Danielskiej, królowej geodetów wielkopolskich, co
> uprawnienia z dwójki zrobiła w 2010r, po jakichś
> trzydziestu latach pracy zapewne.
>
> Wracając do tematu, może by tak żadnych pomiarów
> punktów nie robić jeśli kryteria standardów
> spełniają i pisać że nie ma potrzeby skoro
> dokładnościowo jest ok. Przecież innych szczegółów
> jeśli spełniają standardy tez nie muszę mierzyć
> zawsze i wszędzie. Wtedy analiz dokładności tez
> nie muszę robić.
Raz? Tylko raz? I to Ci wystarcza za usprawiedliwienie braku konsekwencji w tępieniu patologicznych zachowań niektórych weryfikatorów? Mnie nie wystarczył jeden przypadek ani dwa ani liczone w dziesiątkach. Jeżeli chociaż jeden na dziesięć przypadek jest pozytywny to w Naszej sytuacji jest to duże zwycięstwo, bo jest ostrzeżeniem dla innych weryfikatorów. Tak, jak np. w Wołowie gdzie jeden człowiek, wspierany co prawda przez koleżanki i kolegów ze stowarzyszenia ale doprowadził do odejścia weryfikatora i Geodety Powiatowego. Wiadomość z ostatniej chwili.
Nie wolno się poddawać. A już sianie defetyzmu to najgorsze co można robić. WINGiK to funkcja urzędnicza i właściwie wszyscy zajmujący te stanowiska od lat, jak nie od dziesięcioleci, nie wykonują zawodu GEODETY/MIERNICZEGO, a więc jak można ich traktować jako osoby kompetentne w zawodzie? Każdy z nas rocznie wykonuje dziesiątki jak nie setki podziałów. Dziesiątki jak nie setki inwentaryzacji powykonawczych, dziesiątki pomiarów realizacyjnych i to samo z mapami do celów projektowych. W tamtym roku nasze biuro wykonało około 100 km mdcp, 20 km pomiarów kolejowych, obsługa budowy i montażu hal w sumie 3x7500m2 oraz około 700 podziałów działek. I we wszystkich tych pracach poza kolejowymi brałem udział w terenie. Miesięcznie w celu pomiarów, ustaleń itp. średnio przejeżdżam 3,5 tys. km, znam ośrodki od Kujawsko-pomorskiego po Małopolskę i od Dolnego Śląska po Podkarpackie i Lubelskie.
Czy w ogóle WINGiK-owie wykonują pomiary i prace geodezyjne? Ile w ubiegłym roku przywołana tu Pani Wielkopolska WINGiK wykonała mdcp, podziałów czy realizacji? Pewnie nic. A rok i dwa wcześniej? Pewnie też nic. To jak osoba nie wykonująca od co najmniej 3 lat zawodu GEODETY/MIERNICZEGO może być autorytetem w tym zwodzie? Dla mnie jest to kompletnie niezrozumiałe jak WINGiK wykonujący zawód urzędniczy choć na wysokim szczeblu, może być traktowany jako wyrocznia w kwestiach wykonywania zawodu GEODETY?
W normalnych zawodach zaufania publicznego to pewnie już dawno straciłby uprawnienia ale nie u nas, bo nasze uprawnienia zależą od urzędnika, który w ogóle może nie być geodetą. Proszę przyglądnąć się niektórym Rzecznikom Dyscyplinarnym czy członkom Komisji Dyscyplinarnych, ile tam nie-geodetów.
Pozdrawiam
Leszek Piszczek
Cytat:Motto z ustawy Prawo Geodezyjne i Kartograficzne:
"Art. 7. 1. Do zadań Służby Geodezyjnej i Kartograficznej należy w szczególności:
8) nadawanie, do czasu utworzenia odpowiednich samorządów zawodowych, uprawnień zawodowych w dziedzinie geodezji i kartografii, prowadzenie rejestru osób uprawnionych oraz współpraca z tymi samorządami zawodowymi;"