appraiser Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Nilu. Stwierdzeniem - ZAŚWIADCZENIE W FORMIE
> POSTANOWIENIA - zadałeś mojej cierpliwości
> ostateczny cios.
Pisałem o "raczej korelacji z zaświadczeniami" jako przepisu szczególnego. Ostatecznie mogłem użyć cudzysłowu, ale pisałem w kontekście tego, że nie tylko KPA człowiek żyje w geodezji. Podałem przykład zaświadczenia, bo to już w samym KPA przykład, gdzie wydaje się postanowienie mimo braku postępowania, a to w sprawie odmowy wydania zaświadczenia.
> Można z perspektywy czasu powiedzieć, iż jest to
> "coup de grâce" dzięki któremu przestaje
> komentować już ten temat. Przestaję komentować,
> dlatego, iż nie da się dyskutować z osobą, która
> nie ma choćby podstawowej wiedzy z zakresy podstaw
> prawa czy też prawoznawstwa.
Tak, dużo bliżej mi do mojego dziadka rolnika, który był właścicielem nieruchomości od kilku pokoleń i miał większe pojęcie o własności i zasadach współżycia społecznego niż niejeden wyuczony prawnik albo geodeta. Prawo nigdy mnie nie interesowało, jest potrzebne tam, gdzie zawodzą dobre obyczaje a ja w tych miejscach być nie lubię. Gdy muszę szukać prawnika do analizy umowy przy rozliczeniu, to wiem, że jest to koniec negocjacji z mojej strony.
Na szczęście w tej kwestii zawodowo ja raczej dyskutować nie muszę. Urzędnicy, których znam i nie obrażam potrafią sprawy załatwiać bez bicia piany.
Potrafią np., zamiast wydać postanowienie negatywne, po prostu najpierw zadzwonić.
> Takie braki właśnie
> prowadzą do stwierdzeń podobnych do tych jakie
> zacytowałem z twojej wypowiedzi, a które powodują,
> iż temat się rozmywa i wymagałby argumentowania od
> samych podstaw: co to jest decyzja, postanowienie,
> zaświadczenie, kiedy się je wydaje, czym się
> różnią - jednym slowem dramat.
Tragikomedia raczej, bo literalne czytanie prawa prowadzi do komicznych absurdów. Z punktu widzenia geodety to już nawet istnienie adwokatów jest dość kuriozalne, bo to tak, jakby do rozgraniczenia każda ze stron mogła przyprowadzić własnego geodetę, który będzie naginał fakty na korzyś klienta i ukrywał niewygodne szkice (co jeszcze zabawniejsze, to się coraz częściej zdarza, że ktoś dzwoni o radę i prosi o uczestnictwo w terenie, bo jakoś nie wierzy w geodetę wybranego przez gminę w podejrzanym przetargu niewykazanym na BIP, gdy spór jest o drogę gminną)
Prawdziwym dramatem jest w ogóle istnienie tych przepisów o podziałach, które mają być barierą dla niepochamowanego budownictwa, rozdrabnianiu gospodarstw rolnych. To powinno wychodzić zawsze od strony planowanej inwestycji, PZT, projektu budowlanego, a nie tak od d.. strony.
Nie jest do dobre prawo, ani nie jest nawet dobrze napisane, skro tyle z nim problemów.
> Do tego, dochodzi jeszcze jedna rzecz. Ja swoje
> argumenty za każdym razem starałem się podeprzeć
> podstawą prawną.
Ok, załóżmy, że jest jeden wniosek o podział, na który organ wszczyna postępowanie o wydanie decyzji, w toku którego wydaje postanowienie, na które służy zażalenie - bo to postanowienie w pewnym sensie rozstrzyga w sprawie i czasem to postępowanie kończy.
nie wskazałeś podstawy prawnej żądania, aby pewne dokumenty dołączać do akt sprawy od samego początku, wnioskujesz tylko pośrednio, z zapisu, że pewne konkretne dokumenty dołącza się później, to znaczy, ze wszystkie inne maja być dołączone od razu.
A to się kłóci z intencją WPP, do zaopiniowania którego organ nie potrzebuje żadnych innych dokumentów, poza samym WPP. I żądanie tych innych dokumentów na tym etapie można uznać za sprzeczne z ogólnymi zasadami KPA, mówiącymi o tym, ze sprawy należy załatwiać możliwie prosto.
> Ty zacząłeś się odwoływać do
> argumentów mających przedmiot jakiejś pokrętnej
> logiki, metafor zaciemniajacych obraz dyskusji,
> analogii z innych postepowań (vide postępowanie
> rozgraniczeniowe) które w ogóle analogiczne nie
> są...
A jednak takie są naciski: urzędnicy mają się w miarę możliwości posługiwać prostym i zrozumiałym językiem, niekoniecznie prawniczym językiem, bo to on jest dla większości niezrozumiałym bełkotem.
Ja widzę analogię podziałów do rozgraniczeń, bo mam uprawnienia do podziałów i rozgraniczeń właśnie.
> Twoje braki w wiedzy prawniczej wyraża
> zdumienie "dlaczego wójt nie opiniuje operatu
> rozgraniczeniowego w formie postanowienia a w
> formie zwykłego pisma" dla mnie jest to oczywiste
> i nie budzi żadnego zdziwienia.
Zdziwienie jest wtedy, gdy zaczynasz się zastanawiać, jak odpowiedzieć gminie, gdy nie zgadzasz się z negatywną opinią dotyczącą dokumentacji rozgraniczenia.
Albo do niedawna, gdy koledzy przecierali szlaki przekazania sprawy odmowy przyjęcia operatu do zasobu do WSA. Oj, wielkie było zdumienie najtęższych speców od KPA w PODGiK-ach i WINGIK-ach, że to chyba nie tak powinno wyglądać, jak wygląda.
> Także, nie będę już dyskutować z Tobą o prawie,
> skoro nie podajesz podstaw prawnych poddawanych
> przez Ciebie pod dyskusję argumentów.
To dobrze, pozostańmy przy sowich zdaniach, tym bardziej, że ja z tym nie mam żadnych problemów w gminach, gdzie robię roboty