Re: proszę o interpretację poniższych przepisów....
eGEO Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Nil, nie lubisz mnie czy co?
)
Ja się wyłączam, bo widzę, że już coś zaczyna świtać, pojawiają się jakieś "trzecie" punkty... bravo, widzę postęp.
Na zakończenie, (szacunek dla autora za elokwencję), pozwolę sobie na "mały" cytat:
GEODETA Nr 12 (67), GRUDZIEŃ 2000 – listy od czytelników
" Na odsiecz?
Ja, Pani Redaktor, stale w tej samej sprawie. Żeby artykuły w GEODECIE pisane były po polsku i przez fachowców. Jeśli piszą o wkręcaniu śrubek, niech przynajmniej odróżniają wkręt, blachowkręt, śrubę, wkrętak i nakrętkę.
W numerze 11 puściła Pani artykuł "Na odsiecz ciągom jednostronnie nawiązanym" z nadtytułem "Głos w dyskusji nad projektem G-4". Artykuł zaczyna się od słów: Profesor Tadeusz Lazzarini, jeden z moich mistrzów z okresu studiów, mówił, że ciągi jednostronnie nawiązane służą m.in. do realizacji najbardziej spektakularnych zadań, jakie zna geodezja. Chodzi mianowicie o obsługę budowy tuneli... Nie będę sprawdzał, czy Profesor akurat to powiedział. Każdy mógł to powiedzieć, bo to rzecz oczywista. Jednak G-4 nie zajmuje się geodezyjną obsługą budowy, w tym budowy tunelów, tylko pomiarami szczegółowymi. Z powołania się na Profesora nic więc nie wynika, ale Autorytet został przywołany. Profesor nie tylko uczył nas zasad rzemiosła geodezyjnego. Uczył nas też kultury. Niestety, nie we wszystkich przypadkach mu się to udało.
Pisze Autor: osobiście (a można per procura?) proponowałbym (dlaczego tryb warunkowy?) traktować ciągi jednostronnie nawiązane (CJN, "wiszące") jako rozwiązanie typowe, stosowane bez ograniczeń. Wniosek motywuję możliwością powszechnego już wykonywania analiz dokładnościowych. Przysłowiowy piernik ma do wiatraka przynajmniej tyle, że być może wiatrak obraca żarno, które miele mąkę na piernik, zaś analiza dokładności z niezawodnością nie ma wspólnego nic.
Dalej opisuje Autor eksperyment pomiarowo-obliczeniowy, wykonany na terenie miasteczka akademickiego Politechniki Rzeszowskiej, przy udziale studentów. Opisuje pomiar kątów w dwu seriach, przy czym z jednej serii liczy kąt lewy, z drugiej prawy, jakoby całkiem niezależne, bo z niezależnie centrowanego instrumentu. Postuluje nie uśredniać wyników podwójnego pomiaru długości. Pisze też: Obserwacje pomiędzy punktami nawiązania należy włączać do wyrównań, dzięki czemu będziemy mieli dodatkowe poprawki "v". Wszystko to, aby zwiększyć parametr globalnej niezawodności. Na koniec pisze: Zatem ciąg jednostronnie nawiązany, mimo pozorów, jest absolutnie niezawodny.
Pięciokrotny pomiar tego samego elementu geometrycznego nie czyni z pięciu wyników pięciu różnych elementów geometrycznych, tylko umożliwia poznanie wielkości tego jednego elementu z błędem pierwiastek z pięciu razy mniejszym. Geometria ciągu wiszącego nie jest niezależnie kontrolowana i koniec. Niezawodność ciągu jednostronnie nawiązanego wynosi zero. Są to rzeczy tak oczywiste, że w ogóle nie wiadomo, jak to tłumaczyć.
Raz w gęstym lesie, przy rzadkiej osnowie III kl. założono ciąg wiszący dla pomiaru domku myśliwskiego. Nieszczęściem, podczas pomiaru, blisko punktu załamania ciągu zepsuł się łazik, nie dało się postawić statywu, tylko tyczkę. Ten jeden kąt zmierzono więc tydzień później, niestety wpisując odwrotnie numery celów. Do obliczeń wszedł kąt lewy zamiast prawego. Domek skartowano na mapie nie 500 m na wschód od początkowego kierunku, tylko 500 m na zachód. Że mapa jest do bani, zauważył pilot prowadzący opryski przeciw brudnicy mniszce 5 lat później, bo zagroda gajówki miała być jego punktem nawigacyjnym. A precyzja pomiaru (jak na pomiary leśne) była bardzo wysoka! Znam też przykład z zamianą boków. Nie będę go opisywał, też było wiele wstydu.
dr inż. Zygmunt Szumski, MODGiK Łódź"