Czytając liczne wypowiedzi doszedłem do jeszcze jednego wniosku. Temat ma ukryty kontekst. Mianowicie geodeci bez uprawnień to głównie pracownicy firm. I ceny też od tych pracowników zależa. Otóż pracownicy boją się zawołać o podwyżkę. Bo szef ich zaraz op...i lub poprostu sprowadzi do poziomu. Słaby szef nie umiejący negocjować jako kartę przetargową może używać zaniżonej ceny bo pracownik "MUSI" się zgodzić na proponowaną stawkę. Zapewniam was wszyscy pracownicy że szef jest w stanie dać Wam podwyżkę, tylko jeśli jest za słaby w negocjacjach to trzeba znaleźć nowego szefa. A szefowie powinni wziąć się do roboty a nie spoczywać na laurach i najniższą krajową w umowę o pracę wpisywać.
Ciekaw jestem, kto z mądrali pracodawców daje więcej niż 4000 brutto w umowię z możliwością uzyskania dodatków. Tyle dziś naprawdę kosztuje pracownik z conajmniej rocznym stażem i chęciami do pracy. Więc gdyby szefowie wiedzieli ile trzeba pracownikowi płacić to by i ceny za usługi trzymali odpowiednie. A pracownicy jak są pewni że mają odpowiednie umiejętności i dużo chęci to takiej własnie stawki minimum powinni oczekiwać jak nie to zmieniam robotę. Ja mam właśnie taki pomysł na stawki i go skutecznie realizuję .