M Rutkowski,
jak Ty nie darzysz sympatią Tych Przedsiębiorców... a cóż oni Ci takiego zrobili?
A tak gwoli dążenia do prawdy... to cóż to za przedsiębiorcy bez uprawnień? No właśnie o takich przedsiębiorcach tu mówimy, bez uprawnień, bez kwalifikacji, bez praktyki, i jak się okazuje bez minimum wiedzy nawet teoretycznej. łomatkoicórko
ALE PRZEDSIĘBIORCY!!! Bułahaha...
Tak, Paweł jak najbardziej masz rację z tym Mierniczym Przysięgłym, tym bardziej, że na przykład w górnictwie nadal egzystuje Mierniczy Górniczy, które to uprawnienia nadaje Prezes Głównego Urzędu Górniczego na podstawie ustawy o prawie geologicznym i rozporządzenia o szczególnych kwalifikacjach dla osób dozoru górniczego, mierniczego i geologicznego (jakoś to tak brzmiało).
I tu kwestia... kto by w tym Twoim projekcie zmian systemowych nadawałby tytuł Mierniczego Przysięgłego, i jakie z tym tytułem wiązały by się prawa i obowiązki?
To, że aktualny model uprawnień geodezyjnych się przeżył to fakt bezdyskusyjny. Uprawnienia są w tej chwili za bardzo powszechne aby w ogóle się liczyły. To jest zgrana płyta... ponad 20 tysięcy uprawnień... nadawanie administracyjno państwowe... nie właściwe postępowanie kwalifikacyjne, promujące miernoty zawodowe, byle posłuszne, brak praktyk zawodowych itd. itp.
Sam przekonałem się na przykładzie członka rodziny, jak odpowiednie jest postępowanie kwalifikacyjne wśród architektów. Mgr inż. architekt może się ubiegać o uprawnienia po 2 lata pracy w biurze architektonicznym przy projektach i po 1 roku praktyki na budowach. Czyli jakby podobnie jak u nas, z tym że my wykazujemy praktykę wyłącznie jako zatrudnienie. A do tego wystarczy zwykły opis, czy oświadczenie samego zainteresowanego.
I to właściwie wszystko z pierwszego etapu postępowania kwalifikacyjnego. Byle świstek... typowo urzędnicze odfajkowanie problemu.
Natomiast architekt, pierwsze to musi zarejestrować książkę praktyki zawodowej w odpowiednim okręgowym samorządzie zawodowym. Każda strona zostaje opieczętowana, ponumerowane karty itd. Teraz dopiero taki mgr inż. architekt szuka sobie pracę w biurze projektowym gdzie pod kontrolą projektanta z uprawnieniami będzie wykonywał pracę a efekty pracy zostają opisane i potwierdzone przez prowadzącego. Każdy obiekt budowlany musi być opisany co do cech technicznych, dokładnej lokalizacji zakresu projektowania itp. Raz w tygodniu opisuje się co się wykonywało, a co najmniej raz na trzy tygodnie projektant prowadzący weryfikuje i potwierdza, bądź też nie. I tak przez 2 lata prac projektowych i 1 rok budowlanych. Wtedy zostaje wyczerpany I etap postępowania kwalifikacyjnego. A u NAS? Oświadczenie o praktyce...
Pozdrawiam