Autor:
radi (---.multi.internet.cyfrowypolsat.pl)
Jeśli chodzi o rozgraniczenia to nie chodzi o to żeby geodeta prowadził rozgraniczenie w miejsce wójta. Nasza propozycja dąży do tego aby:
- wprowadzić jedną procedurę określania przebiegu granicy dla potrzeb formalnych. Jest jedno prawo własności uregulowane w kodeksie cywilnym i w związku z tym nieporozumieniem jest wielość procedur prowadzących do stworzenia opisu cechy przestrzennej tego prawa jakim jest określenie przebiegu granic. Bardzo dobrą propozycją w tym zakresie są zapisy w projekcie nowelizacji rozporządzenia dotyczącego ewidencji gruntów. Tworzenie takiego opisu (określenie przebiegu granicy) jest czynnością techniczną i kompetencje geodety uprawnionego są tutaj jak najbardziej wystarczające.
- uproszczenie postępowania rozgraniczeniowego przez przekazanie całości kompetencji w tym zakresie sądom. Obecna "faza" administracyjna jest w praktyce tylko formalnym obciążeniem bo realne spory i tak prowadzą do przekazania sprawy do sądu, który z racji odrębności postępowań administracyjnych i sądowych, prowadzi ją od początku, pomimo, że działa jedynie jako organ drugiej instancji dla postępowań administracyjnych.
Natomiast nie wiem z czego wnosisz że wypowiadanie się w sprawach granic, czyli zasięgu prawa własności, wymaga formalnego uznania zawodu geodety za zawód zaufania publicznego. Z żadnego przepisu wprost to nie wynika i jest to tylko Twoje przekonanie. Nie znajduję tu też analogii do ustawy o notariacie.
Tak samo uważam że w sposób nieuprawniony interpretujesz art. 21 Konstytucji. Nigdzie nie jest powiedziane że ochrona własności polega na tym że wypowiadać się o niej można jedynie "w imieniu Rzeczypospolitej" - cokolwiek by to miało znaczyć. Prawo do ostatecznych rozstrzygnięć spraw spornych mają w Polsce jedynie sądy. Natomiast prawo do ustalania stanów faktycznych ma bardzo wiele zawodów. Dla ułatwienia dodam że nie istnieje coś takiego jak stan prawny granicy.
Pozdrawiam