Harpagon Napisał(a):
>
> Od Lasów Państwowych powinny być znaki graniczne.
> Wtedy po prostu twoja praca polegałaby na
> przetyczeniu odcinków prostych pomiędzy znakami,
> wcześniej odnalezionymi. Ja takie coś robiłem bez
> jakiegokolwiek zgłaszania i nawet informowania LP
> - nigdy nie było kłopotów, jeśli człowiek nie
> wylazł poza granicę.
> Od strony prywatnego właściciela-sąsiada, jeśli on
> na to przystanie (a myślę, że tak, bo też będzie
> wiedział co jego a co nie) możesz zrobić podobnie,
> nawet, jeśli znaki nie istnieją, ale masz dobre
> dane dot. granicy. Aby mieć czyste sumienie,
> tłumacz sobie, że wytyczasz linię ogrodzenia.
Do pierwszej części jestem skłonny się zgodzić ale co do drugiej to co Ty pieprzysz Panie Harpagon?
Nie będę rozpisywał się o tym co wynika z przepisów lecz podam dwie przyziemne kwestie.
Znaki graniczne można wznowić jedynie po szczegółowej analizie KOMPLETNYCH materiałów. Jeśli chcesz zrobić to bez zgłoszenia to znaczy, że znasz tajne przejście do PZGiK.
Druga kwestia - takie zachowania " sa jakieś współrzędne to pewnie ktoś mierzył, wyniosę gpsem i jakoś to siądzie" prowadzą z czasem do jeszcze gorszej maniery. Znam powiat w którym geodeci nagminnie wskazują ludziom granice na podstawie mapy ewidencyjnej i dawnej katastralnej, co więcej robią to bez zgłoszenia no i w efekcie pokazują durnoty. Gdy właściciel pyta dlaczego wskazuję granicę inaczej niz tamten geodeta to nie pozostaje nic poza grzecznym pytaniem "Skad pani wie, że to był geodeta a nie na przykład piekarz? Bo żadnej dokumentacji z tej czynności po prostu nie ma".
Reasumując takie zachowania to po prostu robienie ludzi w ch*** a czasami nawet krzywdzenie ich. Zawód zaufania publicznego? KPINA w dzisiejszej rzeczywistości.
A swoje tłumaczenia pt. "wytyczanie ogrodzenia" to wsadź sobie proszę w buty.
Pozdrawiam