Harpagon Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> milka Napisał(a):
> --------------------------------------------------
> -----
> > Straszne i przerażające jest twoje podejście do
> > zawodu.
> > Jeden sąsiad bierze ciebie do tej czynności w
> > wyniku której pokazujesz mu "granice" a drugi
> > sąsiad bierze podobnego tobie "geodetę" a on mu
> > okazuje "granice" 0,5m inaczej. Powstaje spór i
> > wasi zleceniodawcy zostają bez niczego bo wy
> nie
> > wykonaliście nic poza przyjęciem zaniżonej
> kwoty
> > za czynność których nie idzie udowodnić, ani
> się
> > nimi podeprzeć w sporze z sąsiadem bo tych
> > czynności oficjalnie nie było. W tym momencie
> wasi
> > zleceniodawcy zaczynają opowiadać o geodetach
> > rzeczy w stylu: "przyjechał jeden z drugim wbił
> > palik za 500zł a teraz sprawa w sądzie itp.
> >
> > Mam pytanie, czy jeśli po wycięciu drzew, LP
> > zawiadomią prokuraturę o nielegalnej wycince na
> > ich działce, to jak będziesz tłumaczył swoje
> > czynności przed prokuratorem: miałem trochę
> danych
> > w domu to zrobiłem.
>
> Już mówiłem, że trzeba człowieka uświadomić, że
> tego typu pokazanie granicy nie daje mu nic w
> razie konfliktu z sąsiadem!!! Wtedy tak się nie
> robi. Zwykle też sąsiad bierze udział. Nie
> rozumiem też, dlaczego "inny geodeta" ma pokazać
> granice o 0,5 m dalej? A gdyby był zastabilizowany
> znak, to już by nie pokazał, chociaż tak
> wynikałoby z dokumentów? To nie jest problem
> trybu, to problem umiejętności zawodowych!
> Jak na razie obeszło se bez prokuratora, bo obu
> sąsiadom tłumaczyłem, że jeśli chca mieć przebieg
> granicy do pewnych celów (np wycinka drzew) to
> robię tak, jeśli im się zechce mieć znaki
> graniczne - to rozgraniczenie, inna cena, inny
> czas realizacji. Tak więc, do pewnego oczywiście
> stopnia, klient - nasz pan!
Tego wcześniej nie czytałem (mój wpis jest poniżej), ale SZACUNEK dla Ciebie!.