Re: niezgodność KW i EGIB...
Autor:
Harpagon (---.siec.idealan.pl)
Data: 20 sie 2008 - 00:50:49
Całe nasze nieszczęście wynika z tego, że mamy dupowatych prawników którzy tworzą nam prawo nie dające się stosować ani interpretować jednoznacznie (nie tylko w geodezji).
Często wykładnia prawa przypomina znane z lekcji j. polskiego:" co poeta miał na myśli pisząc ..."
Przykładem niech będzie zacytowany przepis na początku tego tematu:
"§ 6. 1. Do opracowania mapy z projektem podziału nieruchomości, o której mowa w art. 97 ust. 1a pkt 8, przyjęcie granic nieruchomości podlegającej podziałowi następuje w wyniku badania:
1) księgi wieczystej nieruchomości podlegającej podziałowi oraz innych dokumentów określających stan prawny nieruchomości;
2) danych wykazanych w katastrze nieruchomości.
2. W przypadku stwierdzenia niezgodności danych, o których mowa w ust. 1 pkt 2, z danymi wykazanymi w dokumentach, o których mowa w ust. 1 pkt 1, granice nieruchomości podlegającej podziałowi przyjmuje się na podstawie danych wykazanych w dokumentach, o których mowa w ust. 1 pkt 1.
3. W przypadku braku dokumentów, o których mowa w ust. 1 pkt 1, granice nieruchomości podlegającej podziałowi przyjmuje się na podstawie danych, o których mowa w ust. 1 pkt 2.
4. W przypadku, o którym mowa w ust. 3, o czynnościach przyjęcia granic zawiadamia się właściciela bądź użytkownika wieczystego nieruchomości podlegającej podziałowi oraz właścicieli bądź użytkowników wieczystych nieruchomości sąsiadujących z nieruchomością podlegającą podziałowi, a w przypadku braku danych o tych osobach - osoby władające tymi nieruchomościami.
No właśnie. Co prawnicy mieli na myśli pisząc "granice nieruchomości" ?
Wydaje mi się, że nie koniecznie to co my rozumiemy pod pojęciem granic. Myślę, że chodziło im o zasięg prawa własności. I niby jest on ograniczony granicami, ale chyba nie chodziło im o dokładne centymetry - tylko ogólnie, co jest czyje. I dokąd - ale bez szczegółów.
Badając KW nie ustalę przebiegu granicy, ale za to dowiem się ponad wszelką wątpliwość, że ten kawałek gruntu nalaży do Kowalskiego w "granicach" pokazanych na załączonym wyrysie. I chyba o takie granice chodzi w tym nieszczęsnym przepisie. Potwierdzeniem moich dywagacji jest zapis, że W przypadku stwierdzenia niezgodności danych w EGiB z danymi wykazanymi KW, granice nieruchomości podlegającej podziałowi przyjmuje się na podstawie danych wykazanych w KW. Tak właśnie powinno się postąpić w przypadku wykrycia, że działka nr X zapisana w EGiB na Nowaka - wg KW wchodzi w skład nieruchomości Kowalskiego. Czyli granica nieruchomości Kowalskiego i Nowaka jest inna w KW i EGiB.
Ponadto warto przypomnieć, że nieruchomość to nie to samo co działka - to np zbiór kilku działek, nawet nie graniczacych ze sobą, posiadającyh jednolity stan prawny. Teoretycznie więc nieruchomość można podzielić odłączając jedną działkę z KW i zakładając dla niej nową KW.
Ja osobiście uważam, że to co opisuje rozporzadzenie powinno się nazywać nie "podział nieruchomości" lecz "podział działki".
A jak Wy to widzicie ? Co poeci-prawnicy mieli na myśli pisząc tego gniota prawnego ?