Cała ta dyskusja spowodowała, że inaczej spojrzałem na kwestę WZG w przypadku gdy strona nie żyje. Dotychczas nie robiłem WZG w takim przypadku, ale okazuje się, że tam, gdzie odmówiłem - zrobił to ktoś inny. Ostatnio trafiło mi się zlecenie, gdzie w wypisie z EGiB stoi jak wół napisane "zmarł, akt zgonu XXX z dnia DD-MM-1990". Zleceniodawcy zaś bardzo zależy, by mieć zastabilizowane znaki graniczne, bo chce sprzedać działkę, a nabywca jako warunek postawił zrobienie WZG. Nie żyje 2 z 8 współwłaścicieli działki sąsiedniej, od kilkudziesięciu lat. Nic nikt nie wie o spadkobiercach, nikomu nie zależy na uregulowaniu stanu prawnego działki...
Działka jest ze scalenia, dokumenty dobre, osnowa w większości zachowana - technicznie sprawa prosta jak cep. Tu niestety nie mogę zrobić, jak koledzy pisali - by wysłać na ostatni znany adres zmarłego i już. W EGIB zamiast adresu napisane jest, że nie żyje. Postanowiłem więc, że zwyczajnie pominę te nieżyjące osoby, bo przecież PGK mówi o "zainteresowanych stronach" i nie odsyła do KPA. W literaturze zaś wszędzie piszą, że WZG to jedynie czynność techniczna. Chyba więc trzeba założyć, że tu zmarły ani jego spadkobiercy - "zainteresową stroną" nie jest. Znaki zakopię, zobaczę, jaki będzie efekt... Rozpoznanie bojem, jak to czynili krasnoarmiejcy!

P.S. Jaką podstawę nieprzyjęcia operatu może tu ewentualnie podać PODGK?