Autor:
góral (---.jgora.dialog.net.pl)
Kris rob jak chcesz. Byłem powtórnie u klienta któremu tyczyłem pawilon 7 x 8 m w osiach. Praca z jesieni 2006, szkic tyczenia, analiza odległości od granicy (w projekcie jest papier na odstępstwa od przepisów ogólnych, obliczenia konsultowane z projektantem z uwagi na krytyczne zbliżenie do granicy), wytyczone , wpis do dz. bud, faktura i zapomniane.
Klient mi dzwonił, że zaczął budować, coś sie nie zgadza, proszę o więcej szczegółów, pada adres - potwierdzam że to moja robota i przyjadę. Zajeżdżam, wykopane stopy i zalane chudziaki, jakieś sznurki, pytam o nasze tyczenie - noo nie zachowało się. Powiedziałem że możemy sprawdzić co narozrabiał i porozmawiamy.
Zmierzyliśmy obecne osie- sznurki, porównanie do szkicu (specjana szuflada na takie szkice - są nawet z 1996 gdy nieskończone), zrobiłem szkic z analizą .
Dzisiaj klientowi pokazuję stan obecny -kolizja z granicą, niemożliwe !!
Robi sam - pcha się w kłopoty (na wątpliwości podaję nr tel. do projektanta) , tyczymy powtórnie + koszty pomiaru kontrolnego i ma wyprowadzone na czysto - "wybór należy do ciebie".
Zapada decyzja - tyczymy !
Wytyczyliśmy, z gwózdkami na ławicach zbitych przez właściciela.
Ponieważ były współrzędne to wskazaliśmy dwa wrażliwe graniczniki, jeden - właściciel od 16lat - zobaczył pierwszy raz, bo kierował się ogrodzeniem które stało jak poprzednik postawił, a kamyczek oryginalny katastralny a jakże !! był ze 40 cm niżej powierzchni gruntu, dokładnie na miarze wskazanej.
Kopara opadła - szacuneczek i zero dyskusji. Jeszcze słowko o zaletach obecności geodety przed stawianiem trwałych ogrodzeń,
powtórny autograf w dz. budowy, najmilszy moment i pa,pa.
Miło, letko i przyjemnie bo ze współrzędnych, fakt że IIIkl w pobliżu.
Teraz inwestorze róbta co chceta.