Re: Państwowy Zasób Geodzyjny i Kartograficzny - budowla bez fundamentów?
Autor:
Adam Wójcik (---.adsl.inetia.pl)
Data: 03 maj 2009 - 19:11:44
Witam.
Moim zdaniem podstawą dyskusji o wywłaszczeniu bądź prawach autorskich, w celu wyciągnięcia poprawnych wniosków, jest precyzyjne zdefiniowanie przedmiotu tej dyskusji, czyli generalnie udzielenie odpowiedzi na pytanie co tak właściwie jest "produktem" pracy geodety? Od tego bowiem zależeć będzie z czym mamy do czynienia.
Zacznę od praw autorskich. Moim zdaniem (sorki Radku, że to nie dowody, a jedynie opinia) "typowym" produktem pracy geodety nie jest "utwór", a co najwyżej dzieło. W przeciwieństwie np. do architekta, nie powstaje tu żaden "utwór", ani "dzieło" w rozumieniu dzieło sztuki, dzieło literackie czy muzyczne, a dzieło jako skutek zawartej ze zleceniodawcą cywilnoprawnej "umowy o dzieło". To tak jakbyśmy mieli do czynienia z zamówienniem symfonii, rzeźby czy obrazu, bądź też zamówieniem publicznym na malowanie okien w szkole podstawowej. Innymi słowy w pracy geodety nie ma miejsca na czynnik "twórczy", tak jak może to być u architekta projektującego bryłę Stadionu Narodowego na Euro 2012, albo domek jednorodzinny, który może być sprzedany w tysiącach egzemplarzy. Według mnie problem praw autorskich w stosunku do produktu końcowego pracy geodety jest zerowy, albo co najwyżej marginalny (przykładem tu mogą być "mapy turystyczne", o których wspomniał Eljotpi). Uważam, że "kruszenie kopii" w temacie ochrony praw autorskich jest puszczaniem "pary w gwizdek".
Wywłaszczenie. Aby wogóle była mowa o wywłaszczeniu zacząć należy od zdefiniowania własności, która to jest przedmiotem tego wywłaszczenia. A co jest, albo może być, przedmiotem tego wywłaszczenia? "Mapa z projektem podziału", "Mapa do celów projektowych", "Mapa do celów sądowych", "Inwenaryzacja powykonawcza budynku"? A może "Operat techniczny dotyczący wykonania mapy..."? Szczerze mówiąc wogóle nie zauważam "straty", będącej skutkiem ewentualnego wywłaszczenia gedoety z wykonanego opracowania. Co najwyżej można tu mówić o pozbawieniu go ewentualnych bliżej nieokreślonych "korzyści", gdyby do "wywłaszczenia" nie doszło. A przeczeż wywłaszczenie, to pozbawienie lub ograniczenie służącego określonej osobie prawa rzeczowego do oznaczonej rzeczy. Dlatego też istotnym jest określenie, jaka to "rzecz" została wywłaszczona.
Ta wypowiedź Eljotpi-ego według mnie wnosi do dyskusji coś konstruktywnego:
>Jeszcze do tego dochodzi najzwyczajniejsze przejęcie przez państwo efektów pomiarów, baz informatycznych,
>obliczeń i opracowań kartograficznych zdjęcia terenowego, które nie zostały wykonane na zlecenie
>przedstawicieli państwa.
Czyż nie chodzi tutaj o "informację", a nie "utwór" czy "dzieło"? Wikipedia definiuje to pojęcie tak:
<<
Informacja (łac. informatio - wyobrażenie, pojęcie) to pojęcie o wielu definicjach w różnych dziedzinach. Zasadniczo mamy dwa podstawowe punkty widzenia na informację. Pierwszy, który można nazwać obiektywnym i wywodzi się z fizyki i matematyki, gdzie informacja oznacza pewną własność fizyczną lub strukturalną obiektów, i drugi, subiektywny (kognitywistyczny), gdzie informacją jest to, co umysł jest w stanie przetworzyć i wykorzystać do własnych celów.
>>
Czyż przywołana w dyskusji "Mapa do celów projektowych" nie jest graficznym wyrazem tej informacji? Czy dane, będące wynikiem wykonywanych prac geodezyjnych, "przyjmowane" do pzgik nie wzbogacają prowadzionych przez starostę baz danych? Może tutaj jest "klu" sprawy?
Pozdrawiam, Adam Wójcik.