Re: Chwila zastanowienia przy rozgraniczeniu
Autor:
nil20 (---.cdma.centertel.pl)
Data: 13 kwi 2014 - 23:57:58
Harpagon Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> nil20 Napisał(a):
> --------------------------------------------------
> -----
> > Ja powtórzę, jakby ktoś nie doczytał: ugoda to
> > ostatnia deska ratunku, PO wskazaniu zwaśnionym
> > stronom przebiegu granic wg dokumentów, nie
> > zamiast, jak niektórzy tutaj mnie i
> Rych-Tak-owi
> > imputują.
>
> Przed czym ma ratowć ta deska-ugoda? Jeśli są
> dokumenty, to one cię ograniczają w możliwości
> ustalenia granicy.
Mnie tak, na szczęście strony mogą zawrzeć ugodę. Ja tylko mam dopilnować, żeby ugoda nie wykraczała poza zakres sporu i mam zarejestrować dla urzędów uzgodniony ugodą przebieg linii granicznych.
Jeszcze raz powtórzę: w przypadku, gdy istnieją jakieś dokumenty na "linie graniczne" możliwa jest ugoda. Nie ma dokumentów są tylko przeszkadzające komuś ślady graniczne, albo i tego nie ma. Jednak też może być zawarta ugoda, która jednak nieco trudniej jest geodecie opisać w protokole, bo odnosi sie nie do konkretnie i matematycznie opisanych linii, tylko jakiś znaków, płotów. Ale z tym tez dajemy sobie radę, linie mogą wskazać strony, da się to zamarkować w terenie i pomierzyć. Trudniej policzyć ubytki i przybytki powierzchni, jeśli nie rozgraniczało się całej działki, ale to nieważne, bo my niby w tym wątku mamy dokumenty.
Ja nie czytam między wierszami, tylko wprost:
Skoro istnieją dokumenty, które są niesprzeczne i wystarczające - p. art. 31 ust. 3 - to nie mamy podstaw do przyjmowania granicy według zgodnego oświadczenia stron lub jednej strony. W tym ustępie nie piszą jeszcze o ugodzie. Nie piszą też, do czego te dokumenty mają być wystarczające: do wznowienia znaków, czy ustalenia bezspornego przebiegu granic. Bo i po co? O sporze jest dopiero później.
Są dokumenty, nie ma sporu - są podstawy do wydania decyzji.
Nie ma dokumentów, ale jest zgodne oświadczenie stron, czyli nie ma sporu - są podstawy do wydania decyzji.
Nie ma dokumentów, jest spór, ale strony w końcu zawarły ugodę przed geodetą, czyniąc sobie ustępstwa po tym, jak geodeta oznaczył w terenie i na szkicu przebiegi linii granic według ich wskazań - wójt daje sobie spokój i umarza sprawę, oczywiście po sprawdzeniu, czy upoważniony geodeta dopełnił wszelkich formalności.
Są dokumenty na linie graniczne, albo ich nie ma , tylko linie wskazały strony i istnieje spór co do nich - p. art. 31 ust. 4 - geodeta ma OBOWIĄZEK nakłaniać strony do ugody, oczywiście uprzednio wskazując te linie graniczne wg dokumentów (mogą być np. 3 wersje linii: wg dokumentów i według obu stron). Ten ustęp nie ogranicza się tylko do linii granicznych wskazanych przez strony, nie ma o takim ograniczeniu nawet jednego słowa.
Jeżeli strony nie dojdą do ugody między sobą to granica jest sporna - czyli nie doszło do jej ustalenia, wciąż jest niestabilna. Doszło co najwyżej do wyznaczenia przez geodetę przebiegu linii granic według dokumentów, ale to geodeta mógłby zrobić nawet bez udziału wójta.
Wójt nie ma podstaw do wydania decyzji o rozgraniczeniu, bo w dosłownym i laickim rozumieniu tego wyrażenia - w istocie jego postepowanie niczego w kwestii zażegnania sporu nie wniosło ani niczego nie zakończyło, ani urząd, ani upoważniony geodeta niczego nie załatwili, sprawa trafi do sądu, który przeprowadzi rozgraniczenie z udziałem innego geodety.
A ja, jeśli wbrew zapisom art. 34 ust. 4 nie będę nakłaniał stron do ugody, która w efekcie np. zostanie zawarta, tyle że przed biegłym sądowym - wyjdę na partacza, co nie umiał sobie poradzić z tematem i naraził strony na zbędne nerwy i koszty sadowe, za to zgarnął kasę za rozgraniczenie administracyjne.
A do miłośników tezy, że postępowanie sadowe to KC, a administracyjne to PGiK - dziwnie dużo razy słowo "sąd" pada w UPGiK, w KC tylko raz, tyle samo co "postępowanie"...