No tak, zgłosił się niedawno klient, który kupił działkę z podziału w lesie. Podział niedawny, pomiar na osnowie dowiązaną rtn, ładny szkic ze stabilizacji sprzed niespełna roku, współrzędne, atrybuty, czołówki kontrolne zgodne ze współrzędnymi w granicach rozsądku.
Od razu nie było mowy o wznowieniu, tylko o odszukaniu, bo kamienie mogły co najwyżej dziki obsikać w tym lesie, nie miał sporu ze zbywcą.
Znajduję od razu te kamienie na float +-0,5m gps-em (o fix można zapomnieć), sprawdzam czołówki. Obok jeszcze świadki z patyków, jeszcze farba nie zeszła z kamieni.
Klient zachwycony, od razu wyciąga kasę, nie chce słyszeć o ponownym przyjeździe ze stolicy (gdzie mieszka na stałe) za ok. dwa tygodnie w dniu roboczym (lasy, gmina, ANR jako pozostali sąsiedzi).
Wielki sens i głębię widzę w ciągnięciu od nowa ciągu przez te krzaki, w zawiadomieniach o niczym, w zestawieniach tabelarycznych współrzędnych, składaniu operatu do weryfikacji. Klient sensu ani potrzeby takich ustaleń też nie widzi, uważa, że talki stan wiedzy o kamieniach mu wystarczy i na swoją odpowiedzialność kończy temat.
Mam go zmuszać? Mam robic pomiar, skoro zgodnie z wywiadem terenowym - nie ma zmian w zakresie baz BDOT i EGB?
A w ogóle, skoro nawet wznawiając znak ustalony uprzednio lub wyznaczając punkt z EGB nie OKREŚLAM danych ewidencyjnych (już określonych) to czy aby na pewno muszę robić WZDE? Aktualizacja danych EGB to inny asortyment, ja mam zgłoszone tylko wznowienie