jeometra Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> > Mam do czynienia z nowymi mgr-insz...
>
>
> Ja bym nie uogólniał.
> Mam przyjemność współpracować z magistrem...
> jakiejś ekologii, czy czegoś w tym guście, który
> nie mogąc się skutecznie odnaleźć (co w sumie nie
> dziwi) w swojej "dyscyplinie", trafił czystym
> przypadkiem do geodezji.
> Ale spodobało mu się, wkręcił się aktywnie w
> tematy, w międzyczasie dorobił sobie tzw. "studia
> inżynierskie" na tzw. "uczelni" właśnie w "Pcimiu
> Dolnym" - i tak się chłopak wyrobił, że teraz 90%
> tzw. "starych wyjadaczy" może mu co najwyżej
> wiązać buty.
> O czym to świadczy?
> No właśnie - o niczym...
>
>
>
> > Tak, uzależnijmy możliwość i zakres prac od
> tego
> > czy to technik, inż czy mgr...
>
>
> Swego czasu, budowlańcy wpadli na podobny pomysł.
> Wyskoczyli z tego bardzo szybko, jak poparzeni.
> No, ale przecież "my" mamy "swój rozum"...
>
>
>
> > to zbawi geodezję
>
>
> Geodezji już chyba nic nie zbawi.
> Po prostu te wszystkie sekciarskie dziady
> koszmarne zwyczajnie muszą powymierać, albo
> finalnie trafić w pieluchomajtki.
> Wtedy będzie można na spokojnie coś wykombinować.
Zgadzam się. Znam prawdziwych fachowców, często z podstawowym wykształceniem lub bez, w zawodzie który wykonują lepiej niż wysoko wykształceni ludzie. Dlatego napisałem że to "kryterium" jest dziwnym pomysłem.
Nawet tu na forum mamy pytania które mocno dziwią, jeżeli zadaje je wykonawca robiący podział... inną sprawą jest kto to mu podpisuje i czemu mu nie podpowie???