,- Gorzej, że co niektórzy geodeci już nie chcą wyciągać tachimetru, że o szpadlu nie wspomnę! Nawet tam, gdzie to konieczne. Np w lesie jest zachowany punkt przydatny do transformacji, więc geodeta dzielnie stoi na nim parę minut, po czym z żalem stwierdza, że sie nie da, bo fixa nie ma... I odjezdża. I transformację robi na jakiś dalekie punkty, nie wiadomo kiedy i jak pomierzone...
Albo wytycza granice z otrzymanych współrzędnych nie bacząc, że murowane odrodzenia wszystkich 15 działek w stosunku do tych współrzednych są przesunięte o ten sam wektor ok. 1m... I nie będzie szukał starej osnowy, bo przecież była kiedyś pomierzona taśmą i PZO, więc jest mało dokładna - a on ma sprzęt mierzący do milimetrów!
Tu widzę większe zagrożenie dla rangi zawodu!' - ja taki nie jestem ; ja ryję w gruncie do upadłego;
Mierzę gps-em od dwóch tygodni i ciągle po stanięciu na pikiecie mam odruch spojrzenia na antenę czy aby skierowana jest we właściwą stronę do ... instrumentu.