eljotpi Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> A co to ma do rzeczy w tym omawianym przypadku? W
> ogóle nie w temacie.
To ma do rzeczy, że porównanie zgodności PZT z inwentaryzacją może robić aplikacja. W ogóle nie jesteśmy do tego potrzebni i możliwości techniczne już istnieją. Bo i tak nie do nas należy ocena, czy odchyłki są ok i nie my podejmujemy decyzję, co dalej robić. Dlatego nie jesteśmy uczestnikami procesu budowlanego, tylko jednym z wykonawców. MOim zdaniem słusznie.
> Przede wszystkim zauważ, że informację o
> zgodności lub odstępstwach nie polegają na
> porównaniu dwóch rysunków...
A skąd wiesz?
> Wydaje mi się,
Masz rację, wydaje ci się.
> że nic
> nie zrozumiałeś z tego co napisałem o warunkach
> narzuconych przez projektanta. Zauważ, że
> przykładowy formularz stworzony przez PINB w ogóle
> w sytuacji zgodnego usytuowania obiektu z
> projektem nie przewiduje podawania co i jak
> zostało sprawdzone jak również nie jest im
> potrzebny żaden załącznik graficzny.
Oczywiście, sam pisałem, że dla urzędnika liczy się tylko czyjś podpis pod spodem, nieważne czego.
> Ależ jak najbardziej nadal Kierownikowi budowy
> mamy nadal przekazywać to o czym mówi § 21 pkt 2
> rozp. z 1995 r. t.j. "kopię mapy powstałej w
> wyniku geodezyjnej inwentaryzacji powykonawczej".
W toku budowy nie tylko to. Mapa jest na zakończenie.
> Informacja jest przeznaczona dla innego odbiorcy i
> zapewniam Cię, że zgodnie właśnie z art. 57 nie
> jest to Kierownik budowy,
Oczywiście, tylko urzędnik. To jego praca, wszystkie dane ma u siebie - zarówno projekt, jak i mapę powykonawczą, Niech sobie sprawdza.
.
> Dla mnie tzw. "ogół" nigdy nie był wyznacznikiem w
> zawodzie, więc tu się z tobą nie zgadzam.
Niestety, mamy demokrację. Jeśli większość uzna, że "trzeba zjeść Pikusia, to Pikuś będzie zjedzony" jak wyjaśniał dziecku działanie demokracji bohater jednego z rysunków A. Mleczko.
> Dla mnie wręcz odwrotnie. Ponieważ od kilkunastu
> lat robiliśmy w tzw. "drogach" więc Projekty były
> wyłącznie wektorowe. Przeprowadzane kontrole
> wewnętrzne zgodności projektu z realizacją tylko
> na współrzędnych, bo to one były warunkiem
> ustanowionym przez projektanta. Ważne by osnowa
> była ta sama.
Projektant działał na osnowie? Raczej mapę miał na osnowie. Tyle, że bywało, że osnowy się zgadzały, tylko sytuacja na mapie nie. A czasami nie zgadzały się wcześniej wykonane elementy. I wtedy współrzędne można sobie wsadzić głęboko, na szczęście te kwiatki wychodzą w toku budowy, nie na zakończeniu.
> No widzisz, można? Można.
Ja nie twierdzę że nie można. Tyle, że zapomnijmy o "opracowywaniu" pzt i analizie wzajemnych miar, bo ich w takim projekcie nie ma.
>
> Podobnie jak tyczenie, poza zmianą użytku.
> A zauważyliście, że nie ma już zawiadomienia o
> planowanym rozpoczęciu robót? Teraz faktycznie, o
> dacie zmiany sposobu użytkowania starosta
> dowiaduje się już tylko z daty tyczenia, chyba że
> inwestor wie, że ma 30 dni na zgłoszenie użytku
> Bp. Ale ja takich nie spotkałem.
> Nie, nie zauważyliśmy bo niczego takiego nie ma i
> Bp nadal urzędnicy będą wprowadzać na podstawie
> zawiadomienia o terminie rozpoczęcia prac
> budowlanych.
>
> Nil20 co Ty za herezje tu rozgłaszasz na
> litość...? Jeszce ktoś uwierzy w te Twoje
> "rewelacje" zacytuje np. w jakimś urzędzie albo co
> gorzej jakiemuś klientowi/inwestorowi i wyjdzie na
> głupka!
Fakt, w efekcie zniknęło tylko te 7 dni, wcześniej była dyskusja w ogóle o sensie zgłoszenia skoro ma się pozwolenie ważne 3 lata.
Tyle, że zamiar zmiany użytku to nie zmiana użytku, niestety ta następuje dopiero w dniu rozpoczęcia prac. Tak naprawdę ewidencja musiałaby wszczynać postępowanie wyjaśniające, czy inwestor faktycznie rozpoczął budowę w zadeklarowanym dniu. Za to zakres tego użytku ma się nijak do obszaru zajętego przez wytyczone paliki albo ławy w dniu tyczenia.