Re:
Recenzujmy "Rozgraniczenie nieruchomości"
Drodzy forumowicze, odpowiem tylko krótko raz na zarzuty postawione w stosunku do mojej wypowiedzi bo szkoda mi czasu trochę.
Otóż co do wnoszenia czegokolwiek do tzw dyskusji o rozgraniczeniach to nie miałem takiego zamiaru nawet, wyłącznie chciałem się odnieść do krytyki zupełnie bezpodstawnej osoby i książki!
co do tego że przedstawiam się „jako geodeta” to przez 8 lat sprawdzałem roboty w ośrodku w Poznaniu(ale mniejsza z tym). Długo długo długo już zajmuje się tym tematem rozgraniczeń i podziałów nieruchomości w szczególności i nie mam zamiaru wychwalać swojej wiedzy bo nie jestem omnibusem żadnym.
Publikacje które wymieniałem M. Durzyńskiej i D. Felcenlobena a także ta „recenzowana” są w mojej ocenie bardzo dobre tylko trzeba czytać je znając bardzo dobrze zawiłości, jednocześnie prawa cywilnego i administracyjnego bo inaczej to się mija z celem. Znam bardzo dobrze z racji dawniej pełnionej funkcji około 200 geodetów którzy są moimi kolegami i również całą rzeszę prawników i przykro mi stwierdzić ale wiedza geodetów jest mierna w prawie(że się tak wyrażę). I niestety mierna jest też ta cała recenzja.
Moja wypowiedź skupiła się wyłącznie na ocenie postów pana Eljotpi bo jeśli ktoś uważa za recenzję i wrzucanie ciekawych rozważań wypowiedzi typu :
„”””””””tak więc p. mgr inż. A. Banaszczuk-Bąk pełni funkcję Naczelnika Wydziału Geodezji w Starostwie w Bieruniu. Poza tym ma uprawnienia w zakresach 1 i 2... i właściwie to tyle. Z ośrodkiem w Bieruniu miałem kontakt, panią naczelnik też poznałem... choć przelotnie... a jednak będę ich pamiętał jeszcze długo.
Teraz coś o książce... od razu powiem by było jasno... tej publikacji nie polecam, poziomem przypomina mi pracę inżynierską i to z tych odtwórczych... dlaczego ktoś podjął decyzję jej wydania... nie wiem. Ja ją przeczytałem tylko z jednego powodu, byłem ciekaw co też pani Naczelnik może mieć do powiedzenia w sprawie rozgraniczeń? I proszę to pierwszy cytat taki z początku tego dzieła.””””””””””””””
to ja czegoś nie rozumiem, wyraźnie widać ironiczne żeby nie powiedzieć obraźliwe, „podejście z góry” jakbym to ujął do tej kobiety. To zwyczajne jakieś prywatne urazy, może pani A. Banaszczuk-Bąk roboty mu nie chciała przyjąć albo zazdrość jakaś że wydała książkę a on nie, bo na pewno z merytoryczną oceną książki takie hasła nie mają nic wspólnego.
To by było na tyle, pozdrawiam wszystkich i powodzenia w dochodzeniu zawsze do sedna sprawy.