Autor:
nil20 (---.181.4.66.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Jarek Thor Napisał(a):
-------------------------------------------------------
>..... Nie nam oceniać, ani
> wójtowi, kogo wnioskodawca chce uczynić stroną w
> postępowaniu. Naszą rolą jest ustalić granice
> zgodnie z wnioskiem, a jedyne co możemy zrobić, to
> zasugerować pewne rzeczy (zgodnie z naszą wiedzą
> poparta odpowiednimi analizami) zainteresowanym
> stronom.
To masz bardzo uswiadomionych tubylców w swojej okolicy. U mnie to ludziska ledwo wiedzą, i to nie wszyscy, że w ogóle to mają się do prywatnej firmy zgłościć. Pewnie dlatego, ze dawniej te usługi, objęte pewnym tabu, były robione niemal wyłącznie przez urzedujących urzednikiów, różnych późniejszych "skrzydlatych" itp.
Doprawdy, nie robiłem wiele rozgraniczeń. Ale jedyny klient, który do mnie się zgłosił i przez telefon powiedział mi, że chce "rozgraniczyć działkę", faktycznie okazał się zleceniodawcą zwykłego projektu podziału.
Różnych uzywali okresleń, "wygrodzić działkę", "wymierzyć działkę tak, żeby śąsiad się nie czepiał" itp. Ale zwykle to ja musiałem często ich naprowadzać na właściwe tory postepowania.
Rozgraniczanie gruntów bezspornych acz bezdanowych w moim regionie budziło do niedawna szczere zdumienie.
Tak więc, gdy zgłaszał się klient na "wymierzenie działki" na terenach fotomapowych- to może się zdiwisz - JA byłem inicjatorem składania przez niego wniosku o rozgraniczenie, ja miałem wypisy z danymi o włascicelach (bo u nas gminy chcą to dostać na tacy od petenta i na tym kończy się ich ustalanie stron)
A klientom, którzy od razu pytali, czy jestem biegły, bo mają spór z sąsiadem - wesoło odmawiałem, bo mogłem sobie na to pozwolić.
Bo choć od malarza bliżej mi do geopalikota, tych pieniaczy po prostu nie lubię