Re: Strony rozgraniczenia
Autor:
Jarek Thor (---.dynamic.chello.pl)
Data: 31 sie 2011 - 21:39:36
Nie mam zamiaru tu rozstrzygać, czy rację ma Adam czy Radek. Ale na tak postawione pytanie przez Adama "Czy w opisanej przeze mnie wyżej sytuacji właściciel działki C winien być stroną postępowania rozgraniczeniowego pomiędzy A i B, czy nie?"...muszę przyznać racje Radkowi. I powód tego jest dość banalny. Nie nam oceniać, ani wójtowi, kogo wnioskodawca chce uczynić stroną w postępowaniu. Naszą rolą jest ustalić granice zgodnie z wnioskiem, a jedyne co możemy zrobić, to zasugerować pewne rzeczy (zgodnie z naszą wiedzą poparta odpowiednimi analizami) zainteresowanym stronom. Jednak my jako geodeci nie możemy i nie mamy prawa ingerować w wolę właścicieli. Radek dał odpowiedni przykład, jak może sie skończyć "namawianie" do poszerzenia stron w postępowaniu. Więc nie będę już tego komentował. Dodam tylko, że Adam słusznie zastanawia się, jak w właściwy sposób rozstrzygnąć i "zamknąć" sprawę w punkcie oznaczonym jako PKT. Bo z pewnością definitywne "zamknięcie" sprawy tego punktu, daje wszystkim trzem sąsiadom wiedzę w odniesieniu do właściwego przebiegu wszystkich linii i punktów. Mam swoje własne rozwiązania w odniesieniu do podobnych przypadków, ale nie chce tu o nich pisać. Tylko z tego powodu, ze sa chyba zbyt innowacyjne i nie poparte żadnymi "fachowymi" publikacjami. Więc nie chcę się narażać na niepotrzebna krytykę. Zastanawia mnie jednak jedna rzecz, którą zauważyłem wśród dyskutantów. Że zdecydowana większość kojarzy rozgraniczenie ze sporem granicznym. Musze przyznać, że nie rozumiem takiego stanowiska. Mogę zrozumiec Radka, którego znam osobiscie i wiele razy wymienialiśmy sie poglądami na temat rozgraniczeń. Wiem, że praktycznie wszystkie rozgraniczenia, które on wykonuje, są przez niego robione w trybie sądowym. I oczywistym jest, że do sądu trafiają tylko sprawy związane ze sporami. Powiem od siebie, że dla odmiany ja wykonuje rozgraniczenia tylko w trybie administracyjnym. I w żadnym ze znanych mi przypadków, wnioskodawca nie wnosił o ustalenie granic w tym trybie z powodu sporu. Powodami zazwyczaj było brak jednoznacznej dokumentacji do określenia granicy wg stanu prawnego, bądź też sprzeczności w dostępnej dokumentacji. Zupełnie inna sprawą jest, ze w czasie ustalania przeze mnie jakiejś granicy, były negocjacje, drobne spory, czy też ustępstwa. Bo to jest wg mnie oczywiste. Adam sie troche dziwi, ze Radek pisze o punktach, a nie o znakach w czasie rozgraniczenia. A skąd Adamie takie zdziwienie? Z czego wg Ciebie wynika obowiązek/koniecznośc trwałej stabilizacji przy rozgraniczeniu? I jeszcze parę słów bezpośrednio do Radka. Napisałeś zwracając się bezpośrednio do mnie, że :
"będę upierdliwym purystą i sprostuję Twoją wypowiedź do postaci którą uważam za właściwą - zasięg prawa własności ograniczają linie proste które przecinają się w punktach opisywanych jako graniczne, wyznaczających na prostych kolejne odcinki linii granicznej nieruchomości."
I słusznie, że to sprostowałeś. Jakoś mam przekonanie, ze nie zdziwisz się za bardzo, jeśli przyznam Ci całkowitą rację. Bo od technologicznej strony przy ustalaniu granic, należy skupić się na liniach granicznych, w konsekwencji czego jak napisałeś, gdzieś tam wyjdą punkty. Niedomówienia między nami wynikają chyba tylko z braku uszczegółowienia omawianego tematu. Podobnie jak kiedyś nie potrafiliśmy sie dogadać w sprawie, że...jak napisałeś :
"Bo jeśli Jarek twierdzi (może nie tutaj ale tak w ogóle) dobrze jest, i dobrze świadczy o geodecie, gdy stara się maksymalnie uporządkować sprawy formalne właściciela nieruchomości, w zakresie pracy którą wykonuje, to też się z nim zgadzam. Ale to są już kwestie szczegółowe, odnoszące się do konkretnych przypadków,"
Ja już kończę chyba ten wątek jednym stwierdzeniem. Rozgraniczenia nie mają i nie mogą mieć żadnych reguł. A wskazania opisane w ustawie, rozporządzeniu i publikacjach są tylko wskazówkami, odnoszącymi się do możliwości i przykładów, w stosunku do ogólnego tematu. Nic ponadto. I żeby było wszystko jasne, chodzi mi o ustalenie granic, a nie o ogólne pojęcie rozgraniczenia.
pozdrawiam
Jarek