Re: Strony rozgraniczenia
Autor:
Jarek Thor (---.dynamic.chello.pl)
Data: 30 sie 2011 - 22:12:20
No tak kolego nil20. Ja zrobiłem w swojej karierze kilkadziesiąt rozgraniczeń i czytając wiele wypowiedzi na tym forum zaczyna do mnie docierać, ile z nich zrobiłem źle. Czyli okazuje się, że też zbyt wiele nie wiem. Bardzo ciekawą refleksją podzielił się geokuba, który zauważył, że publikacje w sprawach rozgraniczeń nie odnoszą się do wielu spraw. Sam nie wiem dlaczego. Ale bardzo chciałbym, aby osoby uważane za autorytety w dziedzinie rozgraniczeń podały choć przybliżoną ilość zrobionych przez siebie ustaleń granic w tym trybie. Niektóre z nich pewnie nie zrobiły żadnego, bo jeśli kończy się prawo i zasiada w jakimś sądzie, to trudno wymagać aby ktoś wykonał choć jedno rozgraniczenie. Ale skoro nie dokonał żadnego, to można taką osobę uważać za autorytet? Wskażcie mi jakiegokolwiek wykładowcę, z jakiejkolwiek wyższej uczelni w kraju, a ja Wam udowodnię, że nie zda operatu przynajmniej w kilku wskazanych przeze mnie ośrodkach dokumentacji. Chcę tylko powiedzieć przez to tyle, że nasz zawód jak mało który, opiera się na doświadczeniu, a nie na wyuczonej wiedzy. Pisaliśmy na temat tego, czy w trybie rozgraniczenia ustala się linie czy też punkty w innych wątkach. więc nie chce się powtarzać. Powiem tylko w skrócie, co moim zdaniem jest najważniejsze. Art.39 ustawy PGiK daj możliwość wznowienia/wyznaczenia bez procedury rozgraniczenia. Powtarzam jeszcze raz. Daje MOŻLIWOŚĆ. Więc wydaje się logiczne, że skoro można punkty wznowić/wyznaczyć bez rozgraniczenia, to można te same punkty wznowić/wyznaczyć w czasie rozgraniczenia. Punkty!...niekoniecznie linie. Ponadto jak zauważył Radek, zasięg prawa własności określają linie, które łączą punkty. Pełna zgoda. Jednak sprawa linii i punktów zdecydowanie inaczej wygląda w zależności od tego, jak jest skonstruowany wniosek i od strony której działki patrzymy na te linie lub punkty. Jeżeli ktoś zawnioskuje o rozgraniczenie i ustalenie granic całej działki, z jego punktu widzenia, dookoła całej działki są linie graniczne, których przebieg jest uzależniony od ustalonych punktów. I nikt nie ma wątpliwości, że wszystkie punkty tworzą linie graniczne dookoła działki. Jednak zupełnie inaczej wygląda pojedynczy (ten sam) punkt na narożniku działki od strony sąsiada, na "czwórmiedzy". Sąsiad ten jest uczyniony stroną w postępowaniu (bo nikt nie może wnioskodawcy narzucać, kto ma być strona a kto nie). Jednak to co dla wnioskodawcy tworzy linie, dla tego sąsiada jest tylko punktem. I nic tego nie zmieni niezależnie od tego, który autorytet napisze cokolwiek na ten temat. Gdyby zaprzeczyć temu i spróbować udowadniać, że osoba przylegająca tylko jednym punktem nie może być stroną w postępowaniu, mogłoby dojść do swoistych paradoksów z dziedziny sytuacji "bez wyjścia". Co mogę oczywiście udowodnić. A tak na chłopski rozum, wydaje mi sie, że przy ustalaniu granic zbyt często patrzymy na "podręczniki", interpretacje, różnej maści wykładnie i odkrywcze wizje urzędników zza biurka poparte ich wiedzą nabytą na szkoleniach, zapominając o tym, co tak właściwie chciał od nas zleceniodawca. A urzędnik zbyt często zapomina, że to wykonawca jest upoważniony do ustalenia granicy, a nie on. Powiem Wam jeszcze, że o ile mnie pamięć nie myli, chyba 10 lat temu byłem pierwsza osobą w pewnym powiecie, która zrobiła rozgraniczenie. I jak się za nie zabierałem, wielu było bardzo zdziwionych. Kataster na moim terenie istnieje od 150 lat. Przez ten okres czasu geodeci ustalili dziesiątki tysięcy punktów granicznych bez rozgraniczeń i do dziś nikt z tym nie ma problemów. Ważne tylko było to, żeby sporządzić dokumentację w oparciu o obowiązującą instrukcję (oczywiście nie było żadnych decyzji administracyjnych), no i żeby protokół zawierał podpisy właściwych osób. To wystarczało w zupełności i do dziś jest respektowane. I nikt nawet by nie wpadł na to, żeby się zastanawiać, czy mogę ustalić położenie punktu, czy muszę ustalać jakąś linię.
pozdrawiam
Jarek