eljotpi Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Adamie,
> teraz już wiem skąd w Twoich opiniach takie
> przeświadczenie, ba, prawie żarliwość w
> przekonaniu, że przyjmowane granice nieruchomości
> dzielonej muszą pochodzić z pomiarów, a nie mogą
> pochodzić z digitalizacji map ewidencji gruntów.
>
> Napisałeś w ostatnim post'cie: ...Każda kontrola
> wyłapie takie działanie, i bezwzględnie napiętnuje
> - bo nie można przyjąć granic w sytuacji, gdy dane
> nie spełniają standardów technicznych.
>
> Na jakiej podstawie tak twierdzisz? Czy tylko
> dlatego, że inspektor kontrolujący tak stwierdził?
> I Ty człowiek tak obyty z przepisami i ich
> interpretacją, nie spytałeś na jakiej podstawie
> oparł swe twierdzenie?
>
> Jeszcze raz dokładnie przeczytałem rozporządzenie
> ws egib oraz w sprawie zasad..., i nigdzie nie
> znalazłem ani jednego zdania, czy zwrotu, które by
> choć na jotę uzasadniało niemożność przyjmowania
> granic opisanych w ewidencji gruntów na podstawie
> digitalizacji.
> Nie znalazłem, bo takiego przepisu w powszechnie
> obowiązującym prawie brak.
>
> Jest tylko jeden wniosek, poddałeś się Adamie
> prawu "powiatowemu"... i to rozumiem...
>
> Pozdrawiam


Czasem się tutaj z kogoś naśmiewam (taki mam charakter ), ale Waszą dyskusję śledziłem (na razie niedokładnie, ale kopiowałem sobie co nieco), martwi mnie tylko to, że nie doszliście do jednakowych wniosków.

Moim zdaniem mapa ewidencyjna jest jednym z dowodów w sprawie przyjęcia/ustalenia granic.

Wcale nie najmniej ważnym dokumentem, ponieważ jest dokumentem urzędowym (bardziej urzędowym, niż zapiski węglem-grafitem na szkicu polowym).

W mieście W. z mapy ewidencyjnej w skali (chyba) 1 : 1000 (bez współrzędnych), przyjmowałem granice do podziału, jednak musiałem je pokazać stronom na gruncie.

No bo tak bez pokazywania na gruncie, to bez sensu...

Nigdy bym nie pojechał w teren nie wiedząc gdzie strony mają granicę - "granicę niesprecyzowaną nieruchomości" - jak ją wcześniej dzisiaj określiłem (na podstawie jakichś zapisków, ale mi się podoba).


PS. Nie ma granicy bezprawnej, a granica prawna to po prostu granica nieruchomości (zasięgu prawa własności), a nie żadna tam...