Verbatim Napisał(a):

>
> Nic trudnego wykazać, jeśli najwyższy sąd
> przyjmuje takie założenia ...
> Coś w tym jest i Rych-Tak (ukłony) ma rację ...
> Oni nie znają prawa ...
> Verbatim
ąDzięki za dobre słowo

Chodzi mi tylko o ten fragment, reszty nie analizowałem (bo mi sie nie chce). Z orzeczenia:


"Z treści tych przepisów wynika, że granice prawa własności gruntów właściciela powierzchniowych wód płynących wyznaczają granice linii brzegowych.
Jest to pojęcie zbliżone do pojęcia granicy nieruchomości."

Jeśli z jednej strony brzegu rzeki płynacej jest właścicielem SKARB PAŃSTWA (z mocy prawa), a z drugiej strony, czyli lądu, jest inny właściciel to linia brzegowa jest GRANICĄ NIERUCHOMOŚCI.

Jak ją ustalić i w jakiej procedurze to jest już inna sprawa. Nie mam na ten temat zdania.

Sad NSA popierdzielił coś i jest mu z tym dobrze.

-------------
W przeszłości zasieg PKP w Warszawie na Wawrze (czyli kolei) cofnąłem przy okazji odnowienia ewidencji gruntów (jeszcze nie budynków, tam tylko obrazki budynków były) do do ich właściwych granic nieruchomości.

Były na to dokumenty, przedwojenne.

Oni, ci z PKP sobie spisywali protokoły graniczne sami ze sobą i mieli GRANICZNIKI. To tak jakbyś spisywał umowę sam ze sobą.

To jest całkiem droga okolica, a tam tych "regulacji granic" przeze mnie było więcej.

I WYSZŁO NA MOJE!!!.