Re: Połączenie i podział
Autor:
nil20 (---.cdma.centertel.pl)
Data: 19 mar 2014 - 19:07:29
Ula Z. Napisał(a):
-------------------------------------------------------
> Adam Wójcik Napisał(a):
> > Ale w czym problem? W tym, że działki nie mają
> > kolejnej numeracji? Nigdy nie będą miały,
To jest pewien problem. Niedawno robiłem mapkę do zwrotu wywłaszczonej nieruchomości o powierzchni x, oznaczonej jakimś tam numerem.
Organ orzekający o zwrocie zażyczył sobie całkiem słusznie takiego opracowania, w którym będzie konkretnie widać, jak się maja granice i powierzchnie działki sprzed wywłaszczenia do dzisiejszej ewidencji.
Po drodze były dwie modernizacje, jedno scalenie i regulacja stanu prawnego, która de facto częściowo anulowała scalenie. Oraz było jeszcze kilka podziałów.
Efekt: piętrowy wykaz zmian, trzykrotnie przenumerowane działki, za każdym razem przy okazji zmieniona powierzchnia. Ale nie dość, że powierzchni brakowało, to brakowało też kilku mianowników działek.
Długo grzebałem w archiwum, zanim się dogrzebałem, że to musiał być tylko niezatwierdzony projekt podziału, w którym zarezerwowano działki, ale ich nie wykorzystano. Dobrze, ze operat nie został wycofany z zasobu, dobrze, ze przynajmniej w tym operacie, przy okazji przyjęcia granic nie zmieniono powierzchni, jak to bywało do niedawna w zwyczaju.
Smutny obraz się z tego wszystkiego wyłania, bo wygląda na to, że od 2001r. rozporządzenie o ewidencji w zasadzie się w większości swoich zapisów nie przyjęło. Przypadek "małopolski" to jedno, ale generalnie od lat:
- urzędy gmin zamiast wysyłać decyzje do właściwych organów, często przekazują je wnioskodawcy do załatwienia gdzie trzeba, albo przekazują geodecie
- starostwa, nawet jeśli w końcu wprowadzą zmianę na podstawie decyzji, nie informują o tym KW, zamiast tego wymuszają na właścicielach albo zapłacenia za poświadczenie map do KW, albo wykupienia aktualnego wypisu i wyrysu do KW, albo w najlepszym wypadku poświadczają mapy gratis i dają je geodecie
- notariusze, choć mogliby się ograniczyć do wskazania we wniosku o zmianę w KW tylko właściwych numerów działek (które znalazły się tam po tym, jak starosta z urzędu powiadomił KW o zmianie na podstawie decyzji podziałowej), które to numery sąd sobie zweryfikuje rozpatrując wniosek poprzez bezpośredni wgląd do ewidencji, wymuszają aby wszystkie możliwe dokumenty klient dostarczył im na tacy do kancelarii. A są w swoich wydumanych wymaganiach nie gorsi od banku udzielającego kredyt na dom czy urzędników przydzielających refundację części kredytów i poniesionych wydatków, zwaną dotacją unijną. W szczególności bardzo lubią, aby do AN-u zawsze dać im wypis i wyrys do KW , albo jakieś poświadczone mapy (choć do KW to mają konkretnie złożyć AN, a nie wypis, chyba że naprawdę trzeba założyć dopiero KW)
Jeśli ktoś chce budować na wydzielonej działce dom, zaraz dowie się o kolejnych mapkach z urzędu, które mimo wszystkich geeoportali, mimo wstępnego projektu na rzekomo aktualnej mapie, mimo mapy podziału, muszą jeszcze kupić do jakichś decyzji. Mapki zaraz znowu są nieważne niczym niezaklauzulowana mapa do KW z projektem podziału i nie nadają się do projektowania, a te co się nadają, droższe, kupione u prywaciarza wskazanego przez urzędnika, czasem trzeba zlecać po dwa razy, bo tracą aktualność zanim uzyska się pozwolenie na budowę... oby nie z powody zatwierdzenia projektu podziału, jeśli były zakupione za wcześnie...
A my wszyscy bierzemy w tym mniej lub bardziej czynny udział i chcemy, aby nas szanowano. Możemy liczyć co najwyżej na niechętny respekt, raczej nie na szacunek, mimo, że "to tak działa i jest dobrze"
Najśmieszniejsze jednak w tym wszystkim jest to, że nawet przy tym jakoś szczególnych kroci nie zarabiamy..